Z wójtem się znamy, przecież w młodości graliśmy w piłkę.
Artur Marcisz: W listopadowych wyborach samorządowych był pan kandydatem na radnego z ramienia komitetu, z którym związany jest wójt. Mandatu pan nie uzyskał. Czy przez to nie miał pan wątpliwości, przyjmując ofertę wójta Mariusza Adamczyka, by zostać jego zastępcą?
Tomasz Kasperuk: – Wybory do rady gminy rządzą się swoimi prawami. Może moje nazwisko nie było na tyle znane, by zostać wybranym do rady. Uważam, że mimo to uzyskałem w tych wyborach dobry wynik. Natomiast jeśli chodzi o propozycję pracy na stanowisku wójta, to akurat z tego powodu nie miałem wątpliwości. Skoro złożono mi taką propozycję, to wychodzę z założenia, że wzięto pod uwagę moje doświadczenie. W samorządzie pracuję już przecież od 11 lat.
Inną rzeczą jest, że miałem takie wątpliwości jakie ma chyba każdy człowiek, który po latach spędzonych w jednej pracy rozważa zmianę miejsca zatrudnienia. Dla mnie była to zmiana z gatunku tych życiowych, tym bardziej, że na stanowisku zastępcy dyrektora Powiatowego Zarządu Dróg przepracowałem prawie 8 lat.
Można jednak usłyszeć opinie, że o pańskim zatrudnieniu w urzędzie gminy nie zadecydowały kompetencje, ale znajomość z wójtem Adamczykiem sięgająca jeszcze lat szkolnych.
O to pewnie by należało zapytać wójta. Wydaje mi się jednak, że proponując mi zatrudnienie wójt kierował się przede wszystkim moimi kompetencjami, które mogą być przydatne w rozwiązywaniu problemów w sprawach technicznych. Oczywiście nie mam zamiaru ukrywać, że się z wójtem znamy, przecież razem w młodości graliśmy w piłkę. A z takimi opiniami na stanowiskach związanych z pełnieniem wysokich funkcji samorządowych trzeba się liczyć. Z drugiej strony wydaje mi się, że jest rzeczą raczej naturalną, że wójt na stanowisko swojego najbliższego współpracownika wybiera osobę zaufaną i taką, którą dobrze zna.
Zakres pana obowiązków będzie diametralnie różny od tego, czym zajmował się pana poprzednik odpowiedzialny za sprawy oświatowe.
Pod moim nadzorem znajduje się referat budownictwa i gospodarki komunalnej oraz referat funduszy zewnętrznych i zamówień publicznych, czyli to czym zajmowałem się również jako zastępca dyrektora PZD. Jedynym moim nowym obowiązkiem będzie nadzór nad sprawami promocji gminy. Oczywiście zajmował będę się również drogami.
W tej ostatniej sprawie może pan nie mieć, przynajmniej na razie, zbyt wielkiego pola do popisu. W tegorocznym budżecie nie zarezerwowano dużych środków na inwestycje drogowe.
Faktem jest, że w tym roku nie należy spodziewać się milionowych inwestycji na drogach gminnych. A przynajmniej takich jak miało to miejsce w poprzednich latach, chociażby przy okazji budowy drogi do strefy. Przebudowana zostanie jedynie ulica Strażacka w Gołkowicach, do tego w miarę możliwości budżetowych może uda nam się zrealizować kilka mniejszych zadań. Mogę natomiast zapewnić, że przy gruntownych modernizacjach dróg, gdzie w rachubę będzie wchodzić również wykonanie podbudowy, pilnie będziemy zwracać uwagę no to, by wszystkie parametry zostały zachowane tak by taka droga, budowana niemalże od podstaw, służyła nam przez wiele lat.
Praca w Godowie chyba będzie nieco spokojniejsza niż w PZD, pod adresem którego wielu kierowców zgłasza sporo krytycznych uwag.
Oczywiście oczekiwania kierowców, ale i również samorządowców z terenu całego powiatu, dotyczące budowy i utrzymania dróg są bardzo duże. O wiele przerastają one możliwości finansowe powiatu a tym samym i PZD. Wydaje mi się, iż pod tym względem praca w urzędzie gminy powinna być nieco spokojniejsza. Chociażby ze względu na sam rozrzut sieci drogowej.
Jakie są pierwsze wrażenia po kilku dniach pracy na stanowisku zastępcy wójta?
Lepiej poznałem na razie tylko kierowników podległych jednostek. Na zapoznanie się z kompetencjami i zadaniami pozostałych pracowników daję sobie około miesiąca. Dokonałem już też częściowego objazdu gminy i muszę powiedzieć, że mimo iż tu mieszkam, to nie spodziewałem się, że mamy w gminie tyle – nazwałbym to – różnego rodzaju zakamarków, w dobrym tego słowa znaczeniu. Ogólnie pierwsze wrażenia, jeśli chodzi o sprawy chociażby drogowe, są dość pozytywne. Drogi gminne są naprawdę w nie najgorszym stanie.
Kierowcy z Godowa pewnie mają nieco inne zdanie niż pan.
Wiadomo, że punkt widzenia zależy od miejsca, w którym się człowiek znajduje. Zdaję sobie sprawę z tego, że sytuacja może nie jest tak dobra jak życzyliby sobie kierowcy, ale też nie jest aż tak bardzo źle. Naturalne jest, że kierowcy chcieliby jeździć po równych jak stół drogach. Nic w tym dziwnego. Natomiast administrator musi liczyć się z ograniczeniami, głównie natury finansowej. Gdybyśmy mieli wystarczającą ilość środków, to porządne wyremontowanie dróg przy dzisiejszych możliwościach technicznych nie byłoby problemem. Natomiast musimy pamiętać, że gmina to nie tylko drogi, ale również kanalizacja sanitarna, szkoły, czy inne obiekty użyteczności publicznej. Czekają nas termomodernizacje ośrodków kultury w Gołkowicach i Skrzyszowie, termomodernizacja szkoły w Krostoszowicach, czy budowa boiska przyszkolnego w Gołkowicach.