Jesteście zawsze przeciwko nam
Mieszkańcy, którzy zdecydowali się na zakup solarów czy ekologicznych kotłów mogli otrzymać odpowiednio 10,5 tys. (solary) i 8,4 tys. zł (kotły) dotacji. To ok. 70% kosztów instalacji tych urządzeń. 60% pochodzi z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska oraz 10% z kasy miasta. Teraz mieszkańcy mają do zapłacenia podatek od podarowanej kwoty.
Dlaczego w innych miastach władze idą na rękę mieszkańcom i zwalniają ich z podatku, tylko nie tutaj? Ten urząd zawsze wie najlepiej i zawsze jest przeciwko swoim mieszkańcom – grzmieli mieszkańcy na spotkaniu z władzami Radlina w restauracji Odys 17 lutego. Spotkanie zorganizował Ruch Demokracji Lokalnej, a prowadził Piotr Cybułka.
Spotkanie skupiło się na temacie wystawienia przez urząd miasta deklaracji podatkowej PIT 8C mieszkańcom, którzy skorzystali z programu ograniczania emisji i wzięli dotację na wymianę swoich kotłowni na ekologiczne. Z deklaracji podatkowej wynikało, że muszą zapłacić kilkaset złotych podatku. Ludzie mówili, że burmistrz co innego mówił, kiedy program ruszał, a co innego robi. Powoływali się na rozmowy z poprzednim zastępcą burmistrza Piotrem Śmieją, który miał ich zapewniać, że podatek zapłaci gmina.
Kredyt tańszy
– W styczniu dostałam deklarację. Jakby mnie kto obuchem zdzielił w głowę – mówiła Danuta Niestrój. Bez ceregieli wypaliła, że gdyby wiedziała, że będzie musiała zapłacić podatek, to dałaby sobie spokój z dotacją. Wolałaby wziąć kredyt na nowy piec i go spłacać i taniej by to wyszło. I miałaby spokój z urzędem skarbowym. – Jak mam zapłacić podatek, to ta dotacja wcale się nie opłaca. Żeby ją dostać, musiałem wybrać piec z certyfikatem, który był o 30 procent droższy od normalnego pieca ekologicznego – dodał jeden z mieszkańców.
Burmistrz zagłuszony
Racji urzędu miasta próbowali bronić Zbigniew Podleśny, zastępca burmistrza i Waldemar Machnik, skarbnik. Powoływali się na posiadane interpretacje przepisów i regulamin programu. Ale mieszkańcy nie chcieli słuchać ich wywodów. Urzędnicy stoją na stanowisku, że w przypadku radlińskiego programu nie można mówić o dotacji w rozumieniu ustawy o finansach publicznych, a o pomocy finansowej, od której należy zapłacić podatek. Urzędnicy podpierają się racjami Regionalnej izby Obrachunkowej w Katowicach, która badała program i nie wniosła uwag.
Mieszkańców te argumenty nie przekonują. Chcą jasnej deklaracji, że burmistrz zwolni mieszkańców z opodatkowania dotacji. – W innych miastach władze potrafiły zmienić zdanie na korzyść mieszkańców – mówili radlinianie. – Macie termin do 1 marca. Inaczej idziemy do sądu. A jak przegracie w sądzie, podajcie się do dymisji – zapowiedziała Danuta Niestrój.
Propozycja posła
O tym, że można znaleźć wyjście z sytuacji jest przekonany poseł Adam Gawęda, który dysponuje interpretacją przepisów ze Ministerstwa Finansów i jest po rozmowach z skarbówką. Rozwiązaniem miałaby być korekta PIT 8C złożona przez burmistrza do urzędu skarbowego, zwalniająca mieszkańców z płacenia podatku od części dotacji pochodzącej z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska, stanowiącej 60 procent kwoty przekazanej mieszkańcom. Sami mieszkańcy odprowadziliby podatek tylko od 10 procent sumy, jaką dostali z Gminnego Funduszu Ochrony Środowiska (30 procent stanowił wkład własny mieszkańców). – Jeżeli są różne interpretacje przepisów, to proponuję wybrać tę najkorzystniejszą dla mieszkańców. Potrzebne jest do tego zrozumienie i dobra wola urzędników. Pani burmistrz jeśli ryzykuje, to niewiele. Zawsze może się powołać na interpretację, którą ja dostałem – mówił poseł na spotkaniu.
Kolejne spotkanie w urzędzie
Żadne deklaracje ze strony urzędników jednak nie padły. Piotr Cybułka jeszcze na wstępie mówił, że jeśli strony nie dogadają się, za dwa tygodnie odbędzie się kolejne spotkanie. Zbigniew Podleśny zaproponował, by wszyscy spotkali się w urzędzie miasta. Mieszkańcy zapowiedzieli, że przyjdą, jak będzie obecna Barbara Magiera, burmistrz Radlina.
Tomasz Raudner