Dyrektor powinien wiedzieć o występkach uczniów
Sprawę podczas posiedzenia jednej z komisji rady miejskiej poruszył radny Czesław Rychlik, wicedyrektor Zespołu Szkół Technicznych w Wodzisławiu. – Nie zawsze wiemy co nabroili nasi uczniowie. Dobrze by było, gdyby policja nas o tym informowała. Dla nas nauczycieli takie informacje są ważne – mówił radny Rychlik.
Rozmowy niedozwolone?
Okazuje się, że w myśl przepisów szkoła nie jest stroną postępowania i nie musi, a nawet nie powinna być informowana o podejrzeniach kierowanych pod adresem uczniów będących na bakier z prawem. – Nawet nie wiedziałem, że łamię prawo, kiedy rozmawiam w szkole na temat osoby, która coś nabroiła na osiedlu – mówi radny Jan Grabowiecki, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej ROW.
Mogło by być lepiej
Prokurator Ewa Świątkowska-Stec z Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu przekonuje, że informacje na temat podejrzanych uczniów docierają do dyrekcji szkoły czy nauczycieli na przykład podczas prowadzenia wywiadu środowiskowego dotyczącego konkretnego ucznia. Obowiązek informowania szkoły istnieje wówczas, gdy uczniowi zostaną postawione zarzuty i jest on osobą oskarżoną. Prokurator Stec przyznaje jednocześnie, że przekazywanie informacji na linii prokuratura – szkoły mogło by być lepsze. – Zwrócę uwagę na tę sprawę prowadząc postępowania dotyczące uczniów – zapowiedziała pani prokurator.
(raj)