Kieca kontra Zemło – koniec Wersalu
Do ostrej wymiany zdań doszło dzisiaj pomiędzy Mieczysławem Kiecą, prezydentem Wodzisławia, a Janem Zemło, byłym wiceprezydentem. Kolejny już spór pojawił się podczas dzisiejszego posiedzenia komisji gospodarki komunalnej rady miejskiej. Omawiano temat inwestycji jakie w tym roku mają zostać wykonane w poszczególnych dzielnicach. – Miasto pod względem inwestycji schodzi na psy – mówił Jan Zemło. Kiedy Dariusz Szymczak, wiceprezydent Wodzisławia wyliczał realizowane zadania i mówił o milionowych nakładach, Zemło kontynuował: – Miasto schodzi na psy w lawinowym tempie – rozszerzył swoją wypowiedź Zemło. Po chwili mówił o głosach, jakie miały się pojawić w dzielnicy Kokoszyce. Jego zdaniem mieszkańcy mówią coraz częściej o odłączeniu się Kokoszyc i Zawady od miasta i utworzeniu odrębnej gminy.
Stracili na dotacji?
W tym momencie ostro zareagował Mieczysław Kieca, prezydent Wodzisławia. – Cieszę się, że postanowił pan skończyć z Wersalem i mówić wprost. W takim razie powiedzmy wszystko. Przecież to za czasów kiedy pan był wiceprezydentem (lata 2002 – 2006 – przyp. red.) straciliśmy czas, który w przypadku unijnych dotacji jest najcenniejszy – mówił prezydent Kieca. Jego zdaniem kłótnie prowadzone przez Jana Zemło z władzami gmin ościennych i próba likwidacji Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji opóźniły rozpoczęcie budowy kanalizacji w ramach Funduszu Spójności. Dofinansowanie mogło wówczas wynieść 85%, dzisiaj jest to 67%. Całość prac na terenie Gorzyc, Radlina, Marklowic i Wodzisławia to koszt ok. 200 mln zł. – Gdyby działano sprawniej Wodzisław nie zostałby objęty niekorzystnymi wymogami przy budowie kanalizacji. Chodzi o wymóg 120 mieszkańców na kilometr sieci. W wielu dzielnicach na kilometrze nie mieszka tylu ludzi i kanalizacja nie mogła ruszyć. Gdyby wniosek do Funduszu złożono wcześniej, uniknęlibyśmy tych problemów. Wówczas obostrzenia nie obowiązywały – dodaje Mieczysław Kieca.
Nie dam sobą pomiatać
Jan Zemło zaprzecza jakoby był autorem zaniedbań. Twierdzi, że jego działania były zasadne. Uważa, że PWiK to instytucja archaiczna, która powinna być zlikwidowana. – Prezesi zarabiają po kilkanaście tysięcy miesięcznie, a my nie mamy pieniędzy na kanalizację w Zawadzie – stwierdził Jan Zemło. Domaga się także pokazania dokumentów świadczących o tym, że spory z innymi gminami doprowadziły do opóźnień.
Ostatecznie postanowiono, że sprawa zostanie omówiona na specjalnie zwołanej komisji rady miejskiej, na którą zaproszone zostaną m.in. władze gmin, które wspólnie budują kanalizację oraz przedstawiciele PWIK. – Cieszę się, bo to będzie okazja do zakończenia sprawy. Od lat mówi się o rzekomych występkach Jana Z. lub Jana z Zawady. Szkaluje się moją osobę bezpodstawnie. Teraz Jan Z. siedzi na tej sali, jest radnym i nie da sobą pomiatać. Mam nadzieję, że teraz sprawa zostanie wyjaśniona.
(raj)