Lubomia odchodzi od rolnictwa
Podczas ostatniej sesji rady gminy w Lubomi przyjęto studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy. Dokument jest podstawą do przyjęcia nowego planu zagospodarowania prawie całej gminy Lubomia (za wyjątkiem Dąbrów w Syryni, na których powstaną Nowe Nieboczowy – dla nich plan już istnieje). Studium zakłada, że w gminie przybędzie aż o 200 proc. terenów pod zabudowę. Do tej pory w Lubomi tylko 203 ha gruntów ma charakter budowlany. Po uchwaleniu planu terenów tych będzie aż 613 ha.
Nie chcą obory obok domów
Autorzy studium zakładają, że charakter gminy zmieni się z rolniczego na mieszkalno-rekreacyjny. To oznacza jednak problemy dla rolników, o czym przekonał się już jeden z nich, który planował budowę dużej obory na Paprotniku. Złożył wniosek do studium o umożliwienie postawienia takiego budynku. Wójt wydał jednak negatywną opinię. Powód? Na Paprotniku istnieje rozbudowujące się osiedle domków jednorodzinnych. – Trafiły do mnie podpisy 64 mieszkańców Paprotnika, którzy nie chcą tu kolejnej obory. Przychyliłem się do ich stanowiska. Nowy plan zagospodarowania przestrzennego ma wprowadzić w naszej gminie ład przestrzenny. Chcemy by nowe budowle rolnicze powstawały na obrzeżach gminy, tam gdzie nie ma terenów mieszkalnych. Nie chcemy budować uciążliwych zakładów w pobliżu osiedli, bo to by mogło zniechęcić ludzi do budowania w naszej gminie – wyjaśnia Czesław Burek, wójt Lubomi. Pod zabudowę zagrodową przewidziano 90 ha gruntów skupionych w dwóch miejscach – w Lubomi w stronę Tajchowa oraz w Grabówce, przy granicy z Bukowem w okolicach przejazdu kolejowego.
Racje rolnika przepadły
Łukasz Jastrzębski, rolnik z Lubomi starał się jednak przekonać na ostatniej sesji radnych, że obora na 100 sztuk bydła, którą chce wybudować na Paprotniku, nie będzie stwarzać uciążliwości dla mieszkańców. – W prostej linii ta obora znajdowałaby się około 300 metrów od linii zabudowań. 150 metrów dalej można już budować chlewnie, a na moim terenie nie można – dziwił się w czasie sesji Łukasz Jastrzębski. – Zdaję sobie sprawę, że ta decyzja uderza w osobisty interes pana Jastrzębskiego, bo akurat na jego terenie nie będzie można budować. Niestety ja nie mam możliwości uwzględnienia interesów rolnika z jednej strony i kilkudziesięciu mieszkańców z drugiej strony – odpowiedział wójt. Radni przyznali rację wójtowi i ostatecznie odrzucili uwagę rolnika, który wnioskował o zmianę oznaczenia swoich gruntów w studium. – Ciekawe, że 600 metrów dalej w gminie Kornowac takich problemów nie ma – nie krył irytacji rolnik.
(art)