Kim jest Tomasz Bodach?
W całym kraju wrze na temat planów Poczty Polskiej dotyczących likwidacji nierentownych placówek. Krok za niepopularnymi decyzjami warszawskiej centrali podąża rybnicki pocztowiec. Swoje punkty pośrednictwa prowadzi już między innymi w Rogowie, Łaziskach, Rudyszwałdzie, Nowej Wsi, Roszkowie, Bolesławiu, Rudzie Kozielskiej, Budziskach, Turzu i Siedliskach, otwierając je często w niewielkich spożywczakach.
Omal go nie wyrzucono
Poczta Polska chce docelowo zlikwidować blisko trzy tysiące urzędów, tworząc w ich miejsce agencje pocztowe. Jak na razie chętnych do prowadzenia agencji jest mniej niż punktów, w których mają docelowo funkcjonować. Rybniczanin wykorzystał moment proponując tańszą alternatywę i już prowadzi kilkadziesiąt pośrednictw pocztowych między innymi na terenie powiatów rybnickiego, raciborskiego i wodzisławskiego. Aby otworzyć nowe punkty, Bodach stara się pojawiać wszędzie tam, gdzie szefowie oddziałów Poczty Polskiej spotykają się z wójtami i sołtysami, by wytłumaczyć na czym będzie polegać reorganizacja państwowej poczty. Ostatnie takie spotkanie w Rogowie omal nie zakończyło się wyrzuceniem Bodacha, bo rybniczanin zaproponował prowadzącym agencje pocztowe znacznie korzystniejsze warunki (o sprawie na stronie obok). Prywatny operator pocztowy pobiera bowiem od klienta 2,5 zł dodatkowej opłaty za każdy nadany list. 2 złote z tej sumy zostaje w rękach osoby prowadzącej punkt – Tomasza Bodacha.
Mechanizm zna od podszewki
Dlaczego państwowi pocztowcy tak alergicznie reagują na osobę Tomasz Bodacha? O rybniczaninie zrobiło się głośno kilka lat temu, gdy otworzył pierwszą w kraju prywatną pocztę – Miejską Pocztę Doręczeniową. Od 1 lipca 2005r, w ciągu dwóch miesięcy, mieszcząca się w niewielkim pokoiku prywatna poczta zdobyła kilkunastu poważnych klientów, zarabiając na tym 20 tys. zł miesięcznie. Koszt przesłania listu poleconego w MPD kosztował zaledwie 1 zł, czyli trzy razy mniej niż w placówkach Poczty Polskiej. Przez kolejne lata Miejska Poczta Doręczeniowa toczyła boje z Pocztą Polską, która nie chciała się dzielić rynkiem z prywatnym konkurentem. Szef MPD od podszewki zna zasady, na których działa państwowy monopolista. Przez wiele lat był listonoszem, asystentem przy okienku a nawet naczelnikiem poczty.
Protest w toalecie
Poczta Polska wypowiedziała Bodachowi wojnę. – Wyrzucano naszą korespondencję z ich skrzynek. Docierali również do naszych adresatów przekonując, by nie korzystali z moich usług – wspomina Tomasz Bodach. Wreszcie wiosną 2007 roku Urząd Kontroli Elektronicznej uznał praktyki Poczty Polskiej za niezgodne z prawem. To ten sam urząd, który przez lata nakładał na Bodacha kolejne grzywny, przekonując, że nie ma prawa prowadzić prywatnej poczty. Pocztowiec z Rybnika przybił gwoździami decyzję UKE na drzwiach rybnickiego i warszawskiego urzędu pocztowego. W tym samym roku Bodach wpadł na kolejny pomysł jak zamanifestować swoją niechęć do państwowego monopolisty, rozdając rybniczanom kilkaset rolek papieru toaletowego. Na każdym odcinku papieru znajdowała się notka: „Jeżeli jesteś za zlikwidowaniem monopolu Poczty Polskiej, to wyraź swoją opinię używając tego papieru w momencie i miejscu najbardziej do tego odpowiednim. Zważywszy na długość rolki, możesz swoją opinię wyrażać wielokrotnie”.
Producent monet
Równolegle do działalności pocztowej właściciel MPD z powodzeniem zajmuje się wybijaniem okolicznościowych monet. Kilka lat temu w niewielkim biurze ruszyła produkcja tzw. notgeltów, czyli pieniędzy zastępczych. – Najprościej mówiąc są to pieniądze, które nie mają zasięgu krajowego. Są stosowane tylko w niektórych gminach czy miastach, ale mają przy tym pełną wartość płatniczą – tłumaczył. Tomasz Bodach zaprzeczał, wówczas, jakoby miał z tego wszystkiego jakikolwiek zysk. I choć przedsięwzięcie przypomina w uproszczeniu domową fabrykę pieniędzy, wszystko było obliczone. Każdy mieszkaniec mógł sobie kupić w placówce MPD ozdobną monetę a następnie zapłacić nią w sklepie. – Wprowadzone do obiegu monety po pewnym czasie wykupuję i oddaję pieniądze. Można zarobić jedynie na kolekcjonerach, którzy zatrzymają dla siebie zakupione banknoty lub monety – dodawał z uśmiechem. Takich kolekcjonerów nie brakowało, z czasem rybnicka firma biła okolicznościowe monety dla największych miast w Polsce oraz okolicznościowe serie np. z politykami.
Telefon dla głuchoniemych przepadł
Rybnicki pocztowiec ma na swoim koncie również liczne patenty jak np. BT Post Elektronic czyli prototyp urządzenia do wysyłania listów poprzez sieć komórkową. Patent łączył w sobie drukarkę, skaner oraz moduł komórkowy. Na początku 2011 roku Bodach reklamował pomysł dotyczący elektronicznego klucza, który ma bazować na sieci komórkowej. Przedostatnim wynalazkiem Tomasza Bodacha był domofon z przekierowaniem na telefon komórkowy. Przy wciśnięciu przycisku przy nazwisku lokatora, właściciel odbierałby rozmowę telefoniczną, a osoba stojąca przed domem nie wiedziałaby nawet, że właściciela nie ma w domu. Bodach na liście swoich pomysłów ma również… telefon dla głuchoniemych. Patent jednak przepadł ze względu na małą grupę potencjalnych użytkowników.
(acz)