Sprzedają alkohol przy szkole
WODZISŁAW – Niektórz mieszkańcy domagają się odebrania koncesji właścicielowi sklepu.
Sprawa dotyczy Szkoły Podstawowej nr 4, a właściwie niewielkiego sklepiku usytuowanego po drugiej stronie ulicy Górniczej. Od lat sprzedaje się tam alkohol i od lat sprawa budzi emocje. – Klienci korzystający z tego sklepu piją na zewnątrz, także na terenie szkoły. Zdarzają się wymuszenia pieniędzy na uczniach – mówi Helena Osińska, przewodnicząca zarządu dzielnicy Jedłownik Osiedle. Wraz z grupą mieszkańców domaga się ona od władz miasta uchylenia przedsiębiorcy zezwolenia na sprzedaż alkoholu.
Prezydent twierdzi, że do podjęcia konkretnych działań niezbędne są dowody nieprzestrzegania przepisów. Mieszkańcy twierdzą, że takowych nie brakuje. Pierwszym jest ich zdaniem brak wymaganej odległości oddzielającej sklep od szkoły. Powinna wynosić ona co najmniej 100 m. Do ogrodzenia szkoły jest znacznie mniej. Do samego budynku SP4 w linii prostej również jest mniej. Odległość mierzona jest według dystansu pokonywanego przez pieszego, dlatego nikogo na osiedlu nie dziwią krzewy posadzone przed sklepem. Trzeba je ominąć i tym samym nadrobić kilka metrów. Odległość do szkoły jest więc dłuższa.
Drugim argumentem przemawiającym na niekorzyść właściciela sklepu jest zdaniem mieszkańców zachowanie klientów popijających przed sklepem. Sprawę wielokrotnie zgłaszali straży miejskiej. Funkcjonariusze często odwiedzają to miejsce, o czym poinformowała nas także kierowniczka sklepu. – Nie mamy łatwo. Ciągle są jakieś kontrole – mówi kobieta. Dodaje, że klienci sklepu nie piją alkoholu na terenie szkoły, ale przesiadują za sklepem.
Podczas obrad ostatniej sesji rady miejskiej Helena Osińska pytała, co się dzieje z notatkami strażników miejskich. – Interwencji było wiele a notatek nie ma. Jak to możliwe, że kontrole są a po nich nie ma śladu? – pytała mieszkanka. Janusz Lipiński, komendant straży miejskiej zapewnia, że każde zgłoszenie jest rejestrowane, a notatki archiwizowane. – Nie może być inaczej. Skoro nie ma notatek, to nie było interwencji. Nie ma innej możliwości – zapewnia Lipiński.
Mieszkańcy nie zamierzają rezygnować. W dalszym ciągu będą domagać się od prezydenta uchylenia zezwolenia na sprzedaż alkoholu.
(raj)