Kamerami i kontrolami walczą z dzikimi wysypiskami
GODÓW – Znaleźli sposób na walkę ze śmieciami?
Trzy kamery zainstalowano przy skrzyżowaniu ulicy Dębowej i Polnej w Skrzyszowie. To tuż przy samej granicy z Godowem. Obok płynie Leśnica. Urządzenia mają odstraszyć śmieciarzy. Wyjątkowo odludne miejsce przyciąga bowiem ludzi, którzy chcą w nielegalny sposób pozbyć się śmieci. Okolica do niedawna miała wątpliwą renomę największego dzikiego wysypiska śmieci w gminie. Mniej więcej od początku kwietnia jest tu czysto. Najpierw gminna brygada gospodarcza dokładnie wyzbierała śmieci. Po kilku dniach ktoś wystawił tu 16 worków z pampersami i popiołem.
Kamery rozwiążą problem?
Śmieci ponownie zebrano a następnie wójt nakazał postawić tabliczkę informującą, że teren jest monitorowany. – Podziałało, bo zewsząd pytano mnie czy naprawdę są tu kamery i gdzie są zainstalowane – mówi wójt Mariusz Adamczyk. Wtedy kamer jednak jeszcze nie było. Teraz już są. Zostały zamontowane na kilkunastometrowym betonowym słupie. W polu widzenia mają nie tylko teren byłego wysypiska, ale również ulicą Polną. – Sygnał z kamer przesyłany jest radiowo. Musieliśmy je tu zainstalować, bo nie było już innego wyjścia. W ostatnim czasie pozbywanie się śmieci na dziko przybrało na sile. Nie tylko w tym miejscu, ale również w innych – wyjaśnia Mariusz Adamczyk. Czy zainstalowany monitoring okaże się skuteczny? Czas pokaże. Na razie po raz pierwszy od wielu lat przy Leśnicy już prawie od miesiąca jest w miarę czysto.
Skontrolują warsztaty samochodowe
Gmina od lat zmaga się z dzikimi wysypiskami. Tylko w ostatnim czasie wydała ponad 3 tys. zł na posprzątanie 16 ton śmieci. Ostatnio przy drodze dojazdowej do strefy gospodarczej ktoś wyrzucił ogromne ilości odpadów, pochodzących, jak wszystko na to wskazuje, z warsztatu samochodowego. Dlatego w ostatnim czasie gmina nasiliła kontrole pod kątem wywozu odpadów u osób prowadzących na terenie gminy warsztaty mechaniczne. Niektórzy mieszkańcy uważają jednak, że gmina działa nieskutecznie. – Wykonanie umowy z wodzisławską Strażą Miejską kosztuje krocie, a strażników na bocznych drogach i przy lasach nie widać. A to przecież te same miejsca wciąż stają się miejscami składowania śmieci na skalę przemysłową – pisze w liście do naszej redakcji jeden z czytelników. Wójt z tym zarzutem się nie zgadza. – Strażnik musiałby w danym miejscu stać 24 godziny na dobę. W dodatku tych miejsc jest sporo – tłumaczy. Dlatego postawił na kamery. – Na razie postawiliśmy kamery przy Leśnicy, bo to gminny teren. O porządek na prywatnym gruncie musi zadbać jego właściciel – wyjaśnia wójt.
Artur Marcisz