Rowerzyści stali się ważniejsi
REGION – Nowe przepisy dają rowerzystom więcej praw na drogach.
W życie wszedł znowelizowany kodeks ruchu drogowego. Zmiany dotyczą rowerzystów i rowerów. Ułatwiają życie rowerzystom, porządkują niektóre sytuacje, a także likwidują absurdy.
Kiedy ścieżką, kiedy chodnikiem
Jeśli wzdłuż jezdni prowadzi ścieżka rowerowa, nie wolno już jeździć rowerem po ulicy lub chodniku. Natomiast w momencie, kiedy ścieżka rowerowa odbija w zupełnie innym kierunku, niż wybrany przez rowerzystę, może legalnie kontynuować jazdę ulicą. W przypadku bardzo złej pogody, np. silnego wiatru, albo w momencie, gdy ulica jest oblodzona, rowerzysta może jechać chodnikiem. Musi wtedy pamiętać o ustępowaniu pierwszeństwa pieszym. Lekki deszcz nie oznacza złej pogody.
Trzykołowce na ścieżki
Z dróg rowerowych mogą odtąd legalnie korzystać rowery trzykołowe, na przykład wąskie riksze czy rowery z przyczepką. Dotąd nie mogły tego robić. Prawo wprowadza pojęcie pasa rowerowego. Mogą one powstawać tam, gdzie nie ma możliwości stworzenia oddzielnej ścieżki rowerowej. Pasy rowerowe są wydzieloną częścią jezdni. Kierowcy muszą pamiętać, że pas rowerowy nie jest poboczem. Nie wolno po nim jechać ani parkować.
Łatwiej na skrzyżowaniach
Rowerzyści mogą jeździć już środkiem pasa. Dotąd rowery musiały jechać przy prawej krawędzi jezdni. Przepis ma wyeliminować sytuacje, kiedy auto skręcało w prawo na skrzyżowaniu zajeżdżając rowerom drogę. Co więcej, korzystający z nowego przepisu staną się bardziej widoczni dla kierowców samochodów. Kierowcy widząc przed sobą rowerzystę nie mają już prawa trąbić na niego klaksonem. Nowością jest wprowadzenie pojęcia śluzy rowerowej, rozwiązania powszechnie stosowanego na Zachodzie. To wyznaczony obszar między centralnym punktem skrzyżowania a linią zatrzymania się samochodów. Kiedy auta zatrzymują się na czerwonym świetle, cykliści mogą je minąć i ustawić się w śluzie. Bezpieczniej ruszą wtedy spod świateł. Na śluzie nie wolno zatrzymywać się samochodom.
Riksze i przyczepki
Prawo zmieniło nawet definicję roweru. Teraz jest nim każdy rower o szerokości do 90 cm. Odtąd pod definicję podchodzą już rowery elektryczne, dotąd absurdalnie traktowane jako motocykle, a także wąskie riksze. Poszerzenie definicji roweru oznacza, że te pojazdy mogą już oficjalnie korzystać ze ścieżek. Zostały także zalegalizowane przyczepki do przewożenia dzieci. Dotąd te coraz powszechniejsze i w opinii ekspertów bezpieczniejsze od fotelików urządzenia nie były ujęte w przepisach.
Mijanie z prawej
Rowerzyści mogą odtąd legalnie mijać samochody z prawej strony, np. stojące w korku. Robili to dotąd powszechnie, ale niezgodnie z prawem. Jeśli chcieli wyprzedzać zgodnie z przepisami, musieli przeciskać się na lewą stronę pasa, co oznaczało lawirowanie między autami i bywało niebezpieczne. Dalej nie wolno mijać aut z prawej strony na skrzyżowaniach.
Rowerzyści na przejazdach rowerowych przecinających ulice mają pierwszeństwo przed autami skręcającymi z drogi głównej w prawo lub w lewo. Przejazdy rowerowe są oczywiście oznaczone. Cykliści mimo wszystko muszą stosować zasadę ograniczonego zaufania, a kierowcy pamiętać, że muszą ustąpić rowerzystom pierwszeństwa przejazdu.
Rowery obok siebie
Rowerzyści mogą już jeździć ulicą obok siebie. Z tej regulacji najbardziej cieszą się kolarze, bo dotąd peleton był nielegalny. Ale również cykliści amatorzy mogą jeździć obok siebie. Dzięki temu np. rodzice mogą asekurować dzieci jadące na małych rowerkach. Z jazdy obok siebie można korzystać tylko pod warunkiem, że nie utrudnia się ruchu samochodom. Zatem na wąskich drogach dalej trzeba jeździć gęsiego.
Prawo a mentalność
– Sam jestem czynnym cyklistą, więc cieszę się, że przepisy idą frontem w stronę rowerzystów – mówi komisarz Mariusz Zieliński z wodzisławskiej drogówki.
– Nie jesteśmy już skazani tylko na uprzejmość kierowców. Stoi za nami prawo. Ale też nie zmieni się z dnia na dzień mentalność kierowców – komentuje Andrzej Likos z sekcji turystyki rowerowej Sokół przy PTTK Radlin.
Jako wytrawny cyklista i organizator wycieczek rowerowych radzi, by nie nadużywać przywileju jeżdżenia obok siebie. – Peleton może mieć metr szerokości, ale też półtora i dwa metry. A kierowcy są różni. Oczywiście prawo na to zezwala, ale po co komu przepis, jeśli dojdzie już do wypadku. Także przy wyjazdach grupowych jestem zwolennikiem dyscypliny i jeżdżenia gęsiego ulicą – mówi Likos.
Tomasz Raudner