Watahy dzików pustoszą pola uprawne
REGION – Koła Łowieckie przyjmują od rolników zgłoszenia szkód wyrządzonych w uprawach przez zwierzęta leśne.
Koła łowieckie wypłacają rolnikom ekwiwalent pieniężny za szkody wyrządzone na polach przez dziki, jelenie, sarny i daniele. Środki na odszkodowania pochodzą ze składek członkowskich kół oraz z pieniędzy uzyskanych za odstrzeloną przez myśliwych zwierzynę, odstawioną do punktów skupu.
20 tysięcy odszkodowania
Bardzo dużą liczbę zgłoszeń szkód odnotowuje Koło Łowieckie „Odra” w Rybniku, któremu prezesuje Edward Michalczyk z Radlina. – Najwięcej szkód w uprawach wyrządzają dziki. Szczególnie dużo jest ich w okolicach Syryni, Lubomi, czy Bukowa – mówi. - Rocznie do odstrzału mamy ponad 100 dzików.
Największa kwota, którą „Odra” wypłaciła jednorazowo rolnikowi, w ramach odszkodowania za zniszczone przez zwierzęta uprawy, wyniosła 3,5 tys. zł. W tym przypadku przez pole kukurydzy przeszła wataha dzików, doszczętnie pustosząc uprawy. W tym roku do Koła wpłynęło 20 zgłoszeń szkód. – Ze wstępnych szacunków wynika, że w tym roku możemy wypłacić odszkodowania za około 20 tysięcy zł – mówi prezes Michalczyk. Dużo pracy mają też członkowie Koła Łowieckiego „Lis” z Pszowa. – Dziki zaczynają się zapuszczać na tereny miejskie – mówi prezes, Henryk Heliosz. – Mieszkam w Biertułtowach i na moim podwórku, w święta Bożego Narodzenia, pojawiły się dziki. W ubiegłym roku Koło wypłaciło rolnikom odszkodowania na kwotę 600 zł. To niewiele. Ale jak mówią myśliwi, straty w uprawach wyrządzone głównie przez dziki mogą pojawić się w każdej chwili. Na razie lochy nie wypuszczają się za daleko z małymi warchlakami. Ale jak młode podrosną, zaczną się schody, a raczej straty w uprawach ziemniaków i kukurydzy, która jest ich przysmakiem. W tym roku myśliwi z „Lisa” odstrzelili już cztery dziki, z 32 przeznaczonych do odstrzału.
W Wodzisławiu dominują sarny
Najmniej zgłoszeń w ostatnich latach odnotowało Koło Łowieckie „Klon” w Wodzisławiu, które swym zasięgiem obejmuje m.in. gminy Marklowice, Radlin, Mszana oraz miasto Wodzisław. – Na tym terenie występują głównie sarny, które nie wyrządzają takich szkód w uprawach jak dziki – mówi Jerzy Bujok, prezes Koła. – Jeżeli szkody są minimalne, to rolnicy nawet ich nie zgłaszają, godząc się z tą sytuacją. Prezes dodaje, że w związku z tym przez ostatnie dziesięć lat nie było potrzeby wypłaty żadnego odszkodowania.
(abs)