Pani od kultury nie straci pracy
LUBOMIA – Miała zostać zwolniona z pracy. Ostatecznie do tego nie doszło.
Sprawa zmian personalnych w Gminnym Ośrodku Kultury była efektem niesnasek do jakich doszło pomiędzy pracownikami ośrodków kultury w Lubomi i Syryni. Oba podległe są GOK-owi. Wójt nakazał zrobienie dyrektorowi jednostki porządku. Zapewniał jednak, że osobowo nie wskazywał kto ma stracić pracę. Jak twierdzą osoby obeznane z sytuacją, było inaczej. Dyrektor wcale nie zamierzał rozstawać się akurat z tą pracownicą, która zaleceniem wójta miała stracić pracę. Sprawę opisaliśmy szerzej przed dwoma tygodniami w tekście „Młodzież broniła swojej pani od kultury”.
Po naszej publikacji pracownica Gminnego Ośrodka Kultury w Lubomi otrzymała zapewnienie, że nie zostanie zwolniona i może wrócić do pracy. – Stoimy na stanowisku, że każdemu należy się druga szansa. Oczywiście zostało to skonsultowane z dyrektorem GOK – podkreśla Maria Fibic, zastępca wójta, której kompetencje obejmują m.in. nadzór nad ośrodkami kultury. Do pracy być może wróci również instruktora z Syryni, która do końca maja przebywa na urlopie, a wcześniej sama miała podjąć decyzję o rezygnacji z pracy. – Skoro jednej pani dajemy szansę, to i drugiej też taka szansa się należy – wyjaśnia pani wójt. Jak dodaje, zadaniem dyrektora GOK będzie to, by pomiędzy pracownikami obydwu ośrodków nie było już tarć, wpływających na funkcjonowanie placówek.
(art)