Powiatowy Zarząd Dróg zatrudnił więźniów – jeden zwiał
POWIAT – Więźniowie z Jastrzębia-Zdroju pracują przy utrzymaniu dróg powiatowych. Jeden zwiał.
Wziął ze sobą mydło z przydziału, koszulę flanelową i spodnie. Miał wszystko przygotowane. Wsiadł do samochodu, którym więźniowie przewożeni są do pracy. Kiedy mieli odjeżdżać, poprosił kierowcę, żeby zaczekał, bo musi na chwilę wyjść i sobie poszedł. To był trzeci dzień współpracy PZD z Zakładem Karnym w Jastrzębiu-Zdroju. Do tej pory nie udało się go schwytać. Przeprowadzono postępowanie wyjaśniające. Ustalono, że żaden z pracowników PZD nie pomagał przestępcy.
Uciekiniera zastąpiono innym. Nadal więc na drogach pracuje ośmiu więźniów. Mogą robić wszystkie wyznaczone czynności poza jedną – koszeniem z użyciem kosiarek ręcznych – bo to ostre narzędzia. Zaczęli od porządkowania placu bazy PZD. Teraz malują barierki, będą czyścili studzienki kanalizacyjne, rowy melioracyjne. Będą sprzątać chodniki, prowadzić prace porządkowe po wycince drzew, krzewów. Zanim ruszyli w teren, dostali odzież ochronną. Każdemu przysługuje przydział mydła i wody do picia w ciepłe dni. Skazani są tak samo traktowani jak pracownicy PZD.
Mimo niefortunnego zdarzenia dyrekcja PZD nie zamierza rezygnować ze współpracy z zakładem karnym. Obecna umowa obowiązuje do końca października. Niewykluczone, że zostanie przedłużona i więźniowie będą odśnieżać chodniki.
Ośmiu więźniów z Zakładu Karnego w Jastrzębiu-Zdroju pracuje od połowy maja dla Powiatowego Zarządu Dróg w Wodzisławiu. – To eksperyment. W okresie od wiosny do jesieni mamy natężenie prac. Telefonów od ludzi odbieramy dużo, a grupa interwencyjna nie jest w stanie wszystkich zaspokoić. Więc prace są przesuwane w czasie – mówi Józef Żywina, zastępca dyrektora PZD w Wodzisławiu. Drogowcy liczą, że dzięki pomocy więźniów szybciej uporają się z bieżącymi robotami.
I sobie poszedł…
Na początku współpracy PZD z zakładem karnym jeden ze skazańców uciekł i do tej pory nie udało się go schwytać. Oddalił się 18 maja pomiędzy godz. 14.00 a 15.00. Pierwszego dnia więźniowie mieli badania wykonywane przez lekarza medycyny pracy. Drugiego dnia uciekinier normalnie pracował. – Trzeciego dnia wsiadł do samochodu, którym przywozimy więźniów do pracy. Miał już wszystko przygotowane. Kiedy mieli odjeżdżać, poprosił kierowcę, żeby zaczekał, bo musi na chwilę wyjść i sobie poszedł – relacjonuje Józef Żywina. – To był czyścioszek, wziął ze sobą mydło z przydziału, koszulę flanelową oraz spodnie. Od razu zawiadomiliśmy zakład karny. Nie mieli do nas pretensji. Zaraz na początku mówili nam, że takie ryzyko trzeba wkalkulować. Dla nich jest to prawdopodobnie chleb codzienny. My nie mamy obowiązku pilnować więźniów. Nadzorujemy tylko, żeby pracowali. Nasi pracownicy zostali w tym zakresie przeszkoleni. Ale nikt specjalnie przy nich nie chodzi. Nie mamy żadnej broni – wyjaśnia dyrektor Żywina.
Podczas postępowania, które już zakończono nie stwierdzono, by ktoś z pracowników PZD pomagał uciekinierowi.
Miał do odsiadki ponad rok
Mężczyzna odsiadywał wyrok roku i sześciu miesięcy. W zakładzie karnym w Jastrzębiu-Zdroju przebywał od marca tego roku. Na wolność miał wyjść w lipcu przyszłego roku. – Nie jest to groźny przestępca. Został skazany za niepłacenie rat za sprzęt AGD. Dlatego też przebywał w zakładzie półotwartym taki jak nasz – mówi Tomasz Marciniak, rzecznik Zakładu Karnego w Jastrzębiu-Zdroju. Dodaje, że do prac w terenie wysyłani są skazani, którzy dobrze rokują na przyszłość, mają dobrą opinię i nie stwarzają problemów.
Nie mogą używać kosy – to ostre narzędzie
Uciekiniera zastąpiono innym. Skazańcy pracują nadal. Nie otrzymują zapłaty. Dniówka trwa 8 godzin, jak normalnego pracownika. Przy czym efektywnej pracy jest około 5 godzin dziennie, bo w szychtę wlicza się transport w obydwie strony, przerwę śniadaniową i prysznic po pracy. Harmonogram i zakres robót opracował PZD przy akceptacji kierownictwa zakładu karnego. Skazani mogą robić wszystkie wyznaczone czynności poza jednym – koszeniem z użyciem kosiarek ręcznych – bo to ostre narzędzia. Zaczęli od porządkowania placu bazy PZD. Teraz malują barierki, będą czyścili studzienki kanalizacyjne, rowy melioracyjne. Będą sprzątać chodniki, prowadzić prace porządkowe po wycince drzew, krzewów. Zanim ruszyli w teren dostali odzież ochronną. Każdemu przysługuje przydział mydła i wody do picia w ciepłe dni. Skazani są tak samo traktowani jak pracownicy PZD.
Będą odśnieżać chodniki?
W PZD nie chcą oceniać jakości ich pracy. – Nie siedzą, nie udają, że pracują. Jest to dla nas pomoc, choć tych godzin pracy jest niewiele. – mówi Józef Żywina. Uważa, że po dwóch miesiącach będzie można powiedzieć już coś konkretnego o efektach pracy. Według umowy z zakładem karnym więźniowie mają pracować do 31 października. – Jeżeli nasz eksperyment się uda, a jestem dobrej myśli, to nie wiem, czy nie skorzystamy z nich również zimą do odśnieżania szczególnie chodników. Ta sprawa jest piętą achillesową – mówi dyrektor Żywina.
(tora, raj)