Wybudujcie zatokę, bo dojdzie do nieszczęścia
WODZISŁAW – Mieszkańcy Radlina II od roku domagają się wybudowania zatoki autobusowej naprzeciwko remizy strażackiej.
Rada dzielnicy Radlin II w Wodzisławiu chce dołożyć Powiatowemu Zarządowi Dróg 11 tys. zł do budowy zatoki autobusowej naprzeciwko remizy. PZD, który jest administratorem drogi inwestycji nie wykona. Nie ma na to pieniędzy.
Ulica Chrobrego w Wodzisławiu (dzielnica Radlin II) stała się jedną z najbardziej ruchliwych. Kierowcy wybierają przejazd tędy z uwagi na utrudnienia występujące na ul. Rybnickiej, spowodowane budową drogi zbiorczej. – Poważne problemy pojawiają się, gdy na przystanku stanie autobus. Nie ma zatoki i droga się korkuje. Robi się niebezpiecznie, ponieważ samochody wyjeżdżające z ronda pędza często jak szalone – mówi Adam Króliczek, mieszkaniec Radlina II i jednocześnie miejski radny.
Po co ta uchwała?
Starania o pojawienie się zatoki autobusowej mieszkańcy podjęli już w ubiegłym roku. W marcu tego roku rada dzielnicy przyjęła uchwałę przekazująca na ten cel 11 tys. zł. Prezydent ją zatwierdził i przygotował projekt uchwały rady miejskiej, który ma być głosowany na sesji pod koniec czerwca. Pieniądze mają trafić do Powiatowego Zarządu Dróg, który jest administratorem drogi. PZD miałby zarezerwować brakującą kwotę, czyli ok. 90 tys. zł. Koszty 56-metrowej zatoki oszacowano na ok. 100 tys. zł. Po przetargu kwota mogłaby spaść nawet o kilkadziesiąt procent, więc realne koszty PZD to ok. 50 tys. zł. – W tym roku nie jesteśmy w stanie przekazać pieniędzy na tę inwestycję. Realizujemy szereg innych robót, nie tylko przy finansowym wsparciu Wodzisławia, ale przede wszystkim innych gmin, które są w stanie partycypować w kosztach – mówi Józef Żywina, zastępca dyrektora PZD. Dziwi się, że uchwała zakładająca budowę zatoki powstała, bowiem już wcześniej informował władze miasta, że takiej możliwości nie ma.
(nie) Może być taniej
Mieszkańcy Radlina II uważają, że inwestycje można wykonać taniej. Ich zdaniem pracownicy PZD przesadzają z rozmiarami zatoki. – Mogłaby być ona znacznie mniejsza, a co za tym idzie dużo tańsza. Wygląda na to, że robi się wszystko, aby ta zatoka nie powstała. Po co zabierać ludziom tyle terenu? Początkowo zgodzili się na odstąpienie części swoich działek. Teraz, gdy okazało się, że PZD planuje tak dużą zatokę mają wątpliwości. Myślę jednak, że są gotowi do rozmów – twierdzi Adam Króliczek. Jego słowa potwierdza Beata Mikeska, właścicielka części terenu. – Mieszkańcy naszej dzielnicy widzą co się w tym miejscu dzieje. Zatokę trzeba wybudować aby nie doszło tutaj do nieszczęścia. Jestem więc gotowa do rozmów. Można się dogadać – mówi Beata Mikeska.
Przepisy nie pozwalają
Józef Żywina nie pozostawia złudzeń. – Zatoka została wytyczona według obowiązujących standardów. Inwestycja tego typu musi odpowiadać obowiązującym przepisom. Nie może być mniejsza – odpowiada Józef Żywina. Dodaje, że PZD nie ma pieniędzy nie tylko na konkretne prace, ale i na wykup gruntów od mieszkańców.
(raj)