Sprawa utonięcia wodzisławianki w Bułgarii wciąż w toku
WODZISŁAW, JASTRZĘBIE – Dwa odrębne śledztwa, umorzenie i zażalenie – sprawdzamy, na jakim etapie prawnym jest sprawa utonięcia 16-letniej Martyny G. z Wodzisławia podczas kolonii z kopalni Zofiówka w Bułgarii w sierpniu zeszłego roku.
Prokuratura Rejonowa Katowice – Zachód prowadziła śledztwo o nieumyślne spowodowanie śmierci i niebezpieczeństwo narażenia na bezpośrednią utratę życia. Rodzina wodzisławianki winą obciążała organizatora kolonii, czyli katowickie biuro podróży Rego-Bis.
Umorzenie
Śledztwo zostało umorzone. – Brak było znamion przestępstwa. Prokurator zbadał sprawę i nie dopatrzył się żadnych nieprawidłowości w działaniu biura – mówi Urszula Noras-Cema, prokurator rejonowy Prokuratury Katowice – Zachód. Rodzina dziewczyny nie zgodziła się z decyzją prokuratury. Jej pełnomocnik wniósł zażalenie do sądu. Czeka na rozpatrzenie.
Biuro Rego-Bis wciąż organizuje kolonie dla dzieci pracowników kopalni Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju. Firma wystartowała w przetargu ogłoszonym przez kopalnię. Oferty zgłosiło 20 biur. Rego-Bis był jednym z kilku wybranych. – Mamy bardzo dobrą opinię o tym biurze. Działa długo, dał się poznać jako profesjonalny organizator – mówi Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzecznik prasowy Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
Pomoc prokuratury
Odrębne śledztwo prowadziła prokuratura w Burgas w Bułgarii. Utonięcie wstępnie kwalifikowała jako nieszczęśliwy wypadek. Pomocy prawnej udzieliła bułgarskim śledczym Prokuratura Rejonowa w Wodzisławiu. – Na zasadzie pomocy międzynarodowej prokuratura w Burgas wystąpiła do nas o przesłuchanie ojca dziewczyny w charakterze pokrzywdzonego. Zeznania przekazaliśmy – mówi prokurator Rafał Figura, zastępca prokuratora rejonowego w Wodzisławiu. Nie wie jednak, na jakim etapie jest postępowanie. – Prokuratura w Burgas jest gospodarzem śledztwa. Nie ma obowiązku informowania nas o toku sprawy – mówi prokurator Figura.
Próbowaliśmy ustalić fakty kanałami dyplomatycznymi. Konsul Nikołaj Vanczev z Ambasady Bułgarii w Warszawie odsyła do polskich służb dyplomatycznych w jego kraju. Ambasada RP w Bułgarii odmówiła udzielenia informacji. – Ambasada RP w Sofii uprzejmie informuje, że nie jest organem uprawnionym do udzielania tego typu informacji. O przebiegu śledztwa informujemy na bieżąco rodzinę zmarłej – pisze konsul Karolina Bykowska.
Była w grupie
Martyna G. z Wodzisławia utonęła w Morzu Czarnym 23 sierpnia. Dziewczyna stała wieczorem na pomoście w kilkunastoosobowej, międzynarodowej grupie. W pewnym momencie fala zmyła wszystkich do morza. Druga fala zakryła młodych ludzi. Na brzeg zdołali wyjść wszyscy poza 16-latką. Ciało dziewczyny znaleziono nad ranem.
Tomasz Raudner
Wychowawca kolonijny to ciężki kawałek chleba
Zbliżające się wakacje, a co za tym idzie wyjazdy na kolonie, obozy, zgrupowania, są dobrą okazją do przedstawienia powinności wychowawców. – Wypadek w Bułgarii wstrząsnął nami – mówi Mariola Lux, konsultant w Regionalnym Ośrodku Doskonalenia Nauczycieli WOM w Katowicach, specjalizująca się w przygotowywaniu wychowawców kolonijnych. Zaznacza, że osoby decydujące się zostać wychowawcą czasem nie zdają sobie sprawy z charakteru tej pracy. – Wychowawca to ogromnie ciężki kawałek chleba. Wiem, o czym mówię. Mam 28-letnie doświadczenie jako nauczyciel, wycieczek robiłam setki. Wychowawca jest w pracy 24 godziny na dobę. Nie może traktować takiego wyjazdu jako swojego wypoczynku – mówi Mariola Lux. Konsultant zaznacza, że podczas kolonii nie ma pojęcia czasu wolnego. Uczestnicy kolonii muszą być cały czas pod opieką wychowawcy, a on musi wiedzieć o wszystkim, co robią. Odrębne zasady dotyczą kąpania się i pływania. Grupa może wchodzić do wody tylko w miejscach strzeżonych przez ratownika, chyba że wychowawca ma uprawnienia do ratowania ludzi.
Karność i dyscyplina dzieci też jest ważna. – To już kwestia wychowania przez rodziców. Jeżeli wychowawca podejrzewa, że ktoś jest pod wpływem alkoholu, narkotyków, bo bezwzględnie musi powiadomić kierownika wypoczynku, policję. Żaden wychowawca nie ma prawa nawet przeszukać bagażu podopiecznego, nie mówiąc o badaniu na trzeźwość. W razie, gdyby coś się stało, a nie poinformowałby właściwych osób, odpowiedzialność spadłaby na niego – mówi konsultant.