Przyjeżdżajcie, bo to jadowite
Koń w studni, legwan na drzewie, ćma w pokoju czy dusiciel na klatce schodowej – to tylko niektóre z nietypowych interwencji, do których wyjeżdżają strażacy. Nie liczy się waga pechowego zwierzaka. Strażacy jadą zarówno do krowy w szambie jak i do wróbla w rynnie.
Nietypowe zachowanie zwierząt – pod tym tajemniczym określeniem ustawodawca umieścił powód wzywania straży pożarnej zawsze kiedy zwierzę znajdzie się w opałach. W tym roku wodzisławscy strażacy interweniowali siedmiokrotnie. Zajęli się zaskrońcem, który pojawił się przy ul. Jastrzębskiej w Wodzisławiu, a także sarną zakleszczoną w metalowym płocie w Rydułtowach. Pięciokrotnie wyjeżdżali do mieszkańców obawiających się ataku pszczół. Strażacy współpracują z Krzysztofem Banasiem, znawcą gadów z Wodzisławia. Z jego doświadczenia korzystali m.in. w przypadku kontaktu z zaskrońcem. W poprzednich latach pan Krzysztof wyciągał węża boa zaplątanego pod maską opla corsy. Zwierzak poczuł ciepło i wykorzystał dogodne miejsce. Wodzisławianin dwukrotnie ściągał z drzew legwany. Jednego w Skrzyszowie, drugiego w Radlinie. W jednym z przypadków nie było właściciela, więc zabrał gada do domu. Po kilku tygodniach przekazał go do egzotarium.
Bronił wejścia do piwnicy
Do podobnych sytuacji dochodzi w innych miastach regionu. Mieszkańcy bloku przy ulicy Polnej w Raciborzu na długo zapamiętają środowe popołudnie 8 czerwca. Wracający z pracy mieszkaniec bloku natknął się na nietypowego gościa. – Około godziny 16.00 odebraliśmy zgłoszenie o wężu bliżej nieokreślonego gatunku, którego znaleziono na parterze jednego z budynków – relacjonuje Stefan Kaptur, dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej Państwowej Straży Pożarnej w Raciborzu. Blisko metrowej długości gad bronił wejścia do piwnicy bloku, niemal na progu głównego wejścia do budynku. Węża zabrali strażacy i oddali właścicielowi, który niebawem przyznał się do zwierzaka.
Strażacy wyjeżdżali m.in. na ratunek koniowi, pod którym załamała się pokrywa studni, w podobnych kłopotach znalazła się krowa, która wpadła do zbiornika na ścieki w jednym z gospodarstw. W ubiegłym roku raciborscy strażacy łapali kunę, która wystraszona kryła się pod jednym z samochodów a kilka tygodni temu wezwano ich do dwóch gołębi przyklejonych do nasmołowanego dachu.
Aza ze studni
Nie zawsze strażacy radzą sobie sami. Tak było w sierpniu 2009 roku, kiedy przy ulicy Szkolnej do studni wpadł pies. Na pomoc ruszyli strażacy. Wystraszonego owczarka niemieckiego o imieniu Aza udało się wyciągnąć po blisko czterech godzinach z pomocą specjalisty od wspinaczki. W Jastrzębiu-Zdroju z kolei strażacy interweniowali o drugiej w nocy w jednym z bloków. Powód? Nietoperz zaplątał się w firankę.
Pewnie jadowite
– Ludzie często nawet krajowe, ale rzadkie zwierzęta biorą za śmiertelnie niebezpieczne. Kierują się chyba zasadą, że jak coś jest duże, to na pewno egzotyczne, a jak egzotyczne – to z pewnością jadowite – mówi mł. brygadier Bogusław Łabędzki z rybnickiej straży pożarnej. Jednostka z Rybnika pamięta takie przypadki. Jeden z nich miał miejsce przy ulicy Zebrzydowickiej, gdzie mieszkańcy zauważyli dużego pająka spacerującego po chodniku. Okazał się krajowym przedstawicielem gatunku tygrzyk paskowany. Strażacy złapali go do słoika i wielkim wozem wywieźli do lasu. O wielkim jadowitym owadzie mówi również lokator mieszkania na osiedlu Wrębowa w rybnickiej dzielnicy Niedobczyce. Tu rodzinę sterroryzowała gigantyczna ćma. Wyrozumiali strażacy otworzyli okno wypuszczając ją na zewnątrz.
(acz, raj)