Nie dostali mandatu, bo nikt po niego nie przyszedł
WODZISŁAW – Kontrowersji wokół masztu ciąg dalszy
Przed tygodniem pisaliśmy o decyzji wojewody wydanej w sprawie masztu telefonii komórkowej wzniesionym na byłym żłobku w Wodzisławiu. Uznał on, że decyzja wodzisławskiego starosty uchylającego pozwolenie na budowę jest sprzeczna z przepisami. Firma Polkomtel SA (sieć Plus) może więc rozpocząć procedurę uruchomienia anten.
W uzasadnieniu swojej decyzji wojewoda napisał, że inwestycja została zakończona i niemożliwe jest uchylenie pozwolenia na budowę. Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Wodzisławiu poinformował nas jednak, że inwestor nie dokonał zawiadomienia o zakończeniu budowy i przystąpieniu do użytkowania przedmiotowej inwestycj.
Wojewoda obstaje przy swoim. – Inwestycja jest zrealizowana, brak jedynie podłączenia zasilania (licznika). Zatem organ orzekając co do istoty powinien umorzyć postępowanie w sprawie pozwolenia na budowę, a nie orzekać o udzieleniu względnie o odmowie udzielenia pozwolenia na budowę. To, czy budowa jest w trakcie, czy została już ukończona nie ma tu znaczenia. Istotny jest sam fakt rozpoczęcia budowy – czytamy w odpowiedzi wojewody jaką przesłano do naszej redakcji.
Starosta od decyzji wojewody nie może się odwołać. Takie prawo przysługuje mieszkańcom sąsiednich bloków, którzy już zapowiedzieli, że to zrobią. Przeciwko tej instalacji protestują od dwóch lat. Nie tylko boją się o zdrowie, ale przede wszystkim tracą pieniądze. Ceny ich mieszkań na rynku nieruchomości będą znacznie niższe niż przed wzniesieniem masztu. Zastanawia ich postępowanie Piotra Zamarskiego, Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Wodzisławiu, który zadziwiająco łagodnie traktuje firmę Polkomtel. Choć starosta nigdy nie wydał dziennika budowy (do dzisiaj znajduje się on w starostwie), inwestycja ma się ku końcowi. Bez dziennika uzupełnianego na bieżąco o kolejne etapy budowy roboty nie mogą być prowadzone. Nie można bez niego także odebrać inwestycji. Mimo to Piotr Zamarski nie ukarał inwestora nawet mandatem. – Nie było mandatu, co nie znaczy, że nie będzie. Kierownik budowy nie zgłosił się do nas. Jeśli tylko się stawi, to mandat zostanie mu przekazany. Będzie to prawdopodobnie 500 zł – mówi Piotr Zamarski.
(raj)