Gimnastycy z Radlina trafią pod skrzydła mistrza olimpijskiego
RADLIN – Trzej młodzi zawodnicy Klubu Gimnastycznego Radlin stają przed życiową szansą. Wyjadą do szkoły w Gdańsku.
W radlińskim klubie są jednymi z najbardziej utalentowanych. Z zawodów najczęściej wracają z medalami. Teraz otwiera się przed nimi niesamowita szansa na trening z najlepszymi zawodnikami w kraju. 14-latkowie Piotr Wieczorek z rybnickich Jankowic i Dawid Węglarz z Marklowic oraz starszy o rok Bartosz Czaja ze Szczerbic zostali wybrani przez Leszka Blanika do programu centralnego szkolenia najbardziej uzdolnionych gimnastyków, którzy za kilka lat mogą pójść w ślady najbardziej znanego polskiego gimnastyka. Wszyscy trzej to zawodnicy Klubu Gimnastycznego Radlin.
Propozycja mistrza
Leszek Blanik, mistrz olimpijski z Pekinu, przed rokiem zakończył karierę sportową. Niedawno dostał propozycję objęcia stanowiska asystenta trenera szkolenia centralnego w Ośrodku Szkolenia Polskiego Związku Gimnastycznego w Gdańsku. – Jego warunkiem przyjęcia tej funkcji była możliwość wybrania do szkolenia w gdańskim ośrodku kilku chłopców, którzy mają szanse na osiągnięcie sukcesu w tej dyscyplinie – wyjaśnia Ludwik Blanik, ojciec Leszka i zarazem prezes KG Radlin.
Niedawno Blanik junior zawitał do Radlina. Uznał, że to właśnie tu znajduje się odpowiedni materiał do oszlifowania na gimnastyczne diamenty. – Znam tych chłopców i od dłuższego czasu ich obserwuję. Przyjeżdżam na treningi do Radlina średnio raz w miesiącu, obserwuje także zawody, wiem co oni już potrafią. W tym wyborze nie ma żadnej przypadkowości. Byłbym niepoważnym człowiekiem gdybym w taki sposób decydował o losie tych chłopców – powiedział nam Leszek Blanik.
Rodzinne negocjacje
Radość młodych adeptów gimnastyki mieszała się z zaskoczeniem ich rodziców. – Uczucia miałem bardzo mieszane. Z jednej strony duma i zaszczyt, że akurat mój syn został wybrany, że jego 8-letni trening nie idzie na marne. Z drugiej strony od razu poczułem ogromną obawę przed rozłąką – opowiada Henryk Czaja, tata Bartosza.
Trudno mu się dziwić. Przyjęcie propozycji oznacza, że wspomniana trójka gimnastyków co prawda w dalszym ciągu pozostanie zawodnikami KG Radlin, ale będzie musiała przenieść się do Gdańska. I to nie na miesiąc, czy dwa. Od września tam będą chodzić do sportowego gimnazjum. Następnie być może do sportowej szkoły ponadgimnazjalnej. Dlatego obaw przy podejmowaniu decyzji nie brakowało.
– Przecież to jeszcze dzieci. I ta odległość. Gdańsk leży na drugim końcu Polski – nie kryje obaw Mirela Wieczorek, mama Piotra.
– Ja na początku byłam wręcz przerażona. Przeprowadziłam rodzinne negocjacje, w poszukiwaniu porady obdzwoniłam chyba całą rodzinę – opowiada Teresa Węglarz, mama Dawida.
Ostatecznie rodzice trójki gimnastyków wyrazili zgodę na ich przeprowadzkę nad morze. Przyznają, że w przełamaniu obaw zadecydowała osoba mistrza olimpijskiego. – Znamy Leszka, ufamy mu i wierzymy, że dobrze zaopiekuje się naszymi dziećmi – podkreśla pani Teresa.
To ich pasja i życie
Rodzice nie chcieli stanąć na przeszkodzie w realizacji marzeń utalentowanych młodzieńców. Bez wielkiej przesady można stwierdzić, że ten sport to przede wszystkim ich pasja. Mimo, że trening zabiera sporą część dnia, twierdzą, że nie potrafiliby z niego zrezygnować. Pytani czy nie żałują tego, że chłopcy w ich wieku mają o wiele więcej wolnego czasu zgodnie kręcą głowami. – Pewnie, że czasem jest ciężko, że niekiedy chciałoby się poleżeć dłużej w łóżku, albo pobiegać po boisku. Ale na pewno bym nie zrezygnował z gimnastyki i nie zamieniłbym jej na nic innego – odpowiada dojrzale Dawid Węglarz. Bartosz i Piotr przytakują.
W tym sporcie ważne jest by odpowiednio szybko podjąć regularne ćwiczenia, najlepiej w wieku 6 czy 7 lat. Cała trójka ma więc już za sobą wiele lat treningu. Przyjęcie propozycji to spora szansa na to, że dotychczasowe trudy nie pójdą na marne. – Decydującą kwestią była postawa syna. On chce wyjechać, więc postanowiliśmy nie robić przeszkód – wyjaśnia Mirela Wieczorek.
Liczy się nie tylko trening
Rodzice podkreślają, że w podjęciu decyzji pomogła również spora dojrzałość oraz samodyscyplina chłopców. – Syna nie trzeba gonić do nauki. Po lekcjach od razu siada do zeszytów i książek, bo wie, że później jest trening i na naukę nie będzie wieczorem czasu – podkreśla pani Mirela.
– Każdy z nich jest bardzo dobrym uczniem. Leszek ręczy, że mają szansę na zrobienie kariery w gimnastyce. Ale ich pobyt tam nie będzie podporządkowany jedynie treningowi. Sport to loteryjna sprawa. Można odnieść kontuzję, która przerwie karierę. Może się okazać, że rozwój sportowy w jakimś punkcie się zatrzymał i trzeba znaleźć inny sposób na życie. Dlatego równie solidnie jak do treningu ci chłopcy będą musieli przyłożyć się do nauki – podkreśla Ludwik Blanik.
Wyjazd do Gdańska w zasadzie jest już przesądzony. Potrzebna jest jeszcze tylko opinia dyrektora szkoły sportowej w Gdańsku. To powinna być formalność, więc chłopcy mogą już powoli pakować walizki. Zbliżające się wakacje będą wyjątkowymi, bo ostatnimi przed rozstaniem.
Artur Marcisz