Sąd wzywa szefa Zielonego Śląska
RYDUŁTOWY, RYBNIK W wydziale cywilnym sądu okręgowego odbyła się druga rozprawa przeciwko Markowi Wystyrkowi i Stowarzyszeniu Moje Miasto o naruszenie dóbr osobistych. 15 czerwca sędzia przesłuchał dwóch świadków strony pozwanej i przerwał rozprawę do 12 października. Sędzia zapowiedział wezwanie Marka Szadurskiego, wiceprezesa firmy, który faktycznie wytoczył sprawę stowarzyszeniu i jego prezesowi Wystyrkowi. Nie pojawił się on jednak w sądzie.
Sędzia Tomasz Pawlik, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gliwicach mówi, że powód, czyli w tym wypadku prezes firmy, nie ma obowiązku uczestniczenia w rozprawach. – W sądzie był jego pełnomocnik. Dla powoda jedyną konsekwencją nieobecności jest brak możliwości przedstawienia swojego stanowiska przed sądem. Ale powodowie często rezygnują z tej możliwości uważając, że sam pozew i złożone dowody wystarczają. Dowody z przesłuchania stron mają charakter subsydiarny (pomocniczy – przyp. red.) – mówi sędzia Pawlik. W kolejnym terminie sąd ma zamiar zaznajomić się z materiałem zdjęciowym dołączonym jako dowód przez Moje Miasto. Wymaga to przygotowania sprzętu multimedialnego, stąd m.in. odroczenie rozprawy.
Przypomnijmy, że spółka Zielony Śląsk rekultywująca teren pocegielniany w Rydułtowach poczuła się dotknięta m.in. informacjami stowarzyszenia przytoczonymi w Nowinach Wodzisławskich w artykule „Ekologiczna bomba tyka, a urzędnicy rozkładają ręce” z 3 sierpnia 2010 roku czy wpisami na stronie internetowej Mojego Miasta.
(tora)