Woda podtapia domy – mieszkańcy obwiniają koksownię
WODZISŁAW – Zalewani systematycznie mieszkańcy Radlina II domagają się usunięcia śluzy na Leśnicy
– Mamy tego dość. Wystarczyła chwila, aby woda pojawiła się w piwnicy – mówią mieszkańcy wodzisławskiej dzielnicy Radlin II. Ich zdaniem wina leży po stronie Koksowni Radlin, która obsługuje tamę na Leśnicy, a wodę z rzeki wykorzystuje w procesie technologicznym. – Podczas ulewy pod koniec czerwca dzwoniliśmy 20 minut, by ktoś przyszedł i podniósł zastawy na tamie. Nikt nie podnosił słuchawki po drugiej stronie. To skandal – mówią wodzisławianie. Dyrekcja Koksowni Radlin uważa, że powodem podtopień nie jest śluza, ale przewężenia na dalszym odcinku rzeki, które blokują odpływ wody.
Czwartek 30 czerwca. Kilka godzin opadów wystarczyło, by woda podtopiła kilka posesji, droga zamieniła się w rwący potok, a przydrożny parking w staw. Mieszkańcy wodzisławskiej dzielnicy Radlin II twierdzą, że zagrożenie byłoby mniejsze, gdyby Koksownia Radlin w porę otworzyła swoją zaporę na Leśnicy. Ludzie dzwonili, jednak przez 20 minut nikt po drugiej stronie nie podnosił słuchawki. Kiedy w końcu na miejscu pojawił się pracownik koksowni, miał problemy z podniesieniem zastawek na śluzie. – Jeszcze nigdy plac przed moim lokalem nie był tak zalany. Przecież to było jedne wielkie bajoro – mówi Magdalena Serwotka, właścicielka restauracji przy ul. Chrobrego. W pobliżu mieszka także Bogdan Kłosok, który podobnie jak kobieta nie kryje oburzenia. Jak tak dalej pójdzie, to zamiast kosić trawnik, będę tutaj łowił ryby – denerwuje się wodzisławianin.
Przeszkoda powinna zniknąć
Adam Króliczek, radny z Radlina II uważa, że Koksownia „Radlin” ignoruje mieszkańców. Od kilkudziesięciu lat zakład ten administruje śluzę na rzece Leśnicy przy ul. Rybnickiej (w sąsiedztwie zakładu kamieniarskiego) i wykorzystuje wodę do schładzania, m.in. koksu w procesie technologicznym. Śluza podnosi poziom wody, co umożliwia jej odpompowanie do koksowni. – To co działo się tutaj w feralny czwartek pokazuje, że budowla ta zagraża mieszkańcom. Nie tylko dlatego, że ktoś spóźnił się z otwarciem zastawek. Problemy są i będą zawsze. Woda nie wystąpiła z brzegów, ale wysoki poziom rzeki uniemożliwia odpływ z terenów położonych w pobliżu. Instalacja ta zakłóca naturalny przepływ wody i powinna zniknąć – twierdzi Adam Króliczek.
Leśnicę trzeba wyczyścić
Nie zgadza się z tym Krzysztof Gozdek, zastępca kierownika Koksowni Radlin ds. produkcji. – Po powodzi z 1997 r. i podtopieniach występujących w kolejnych latach, obniżyliśmy poziom piętrzenia wody z 1,9 m do 1,5 m. Obecnie różnica poziomu wody na jazie przy normalnym przepływie wynosi zaledwie 30 cm. Przy piętrzeniu do 1,9 m mieliśmy obowiązek otwierania zastawek przy poziomie wody wynoszącym około 2 m. Rzeka może wylać przy poziomie około 2,3 m. Niesprawiedliwe jest obciążanie nas odpowiedzialnością za podtopienia. Proszę zauważyć, że występowały one także kilka kilometrów od rzeki. Tak więc nie rzeka i koksownia jest wszystkiemu winna – mówi kierownik Gozdek. Dodaje, że Koksownia czyści rzekę na długości prawie 500 m w kierunku Radlina i 30 m w stronę Wodzisławia. – Prace wykonujemy 2-3 razy w roku. Przepływ jest uporządkowany. Gorzej z dalszą częścią od strony Wodzisławia. Są duże przewężenia, które blokują odpływ. Nawet gdybyśmy podnieśli zastawy na śluzie woda się cofnie. Dopóki Leśnica nie zostanie uporządkowana, to na całym odcinku będą problemy – dodaje Krzysztof Gozdek.
Klucze dostali strażacy
Janusz Pławecki z Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych z siedzibą w Raciborzu twierdzi, że dokładne przyczyny występowania podtopień będą znane dopiero po opracowaniu szczegółowej dokumentacji dotyczącej przepływów w rzece. Opracowanie zostanie wykonane na zlecenie Kombinatu Koksochemicznego „Zabrze” S.A. Trwa jego przygotowanie. Zanim dokument ujrzy światło dzienne dostęp do śluzy mają mieć strażacy z OSP w Radlinie II. Oni najszybciej są na miejscu. Otrzymali już odpowiednie klucze służące do podnoszenia zastawek. Przeszli także krótkie szkolenie. – Jesteśmy otwarci na współpracę. Poziom rzeki jest stale monitorowany drogą internetową przez pracowników koksowni a niebawem również jedna z zastawek obsługiwana będzie mechanicznie, drogą internetową za pomocą sygnału wychodzącego z Koksowni. Jesteśmy w stanie sygnał pomiaru poziomu udostępnić miastu, tak by mogli reagować także pracownicy zajmujący się zarządzaniem kryzysowym. Poza tym nie widzimy przeszkód, by powstał tutaj kanał burzowy odprowadzający wodę przy nadmiernym wzroście jej poziomu – dodaje Krzysztof Gozdek.
Zbiorniki retencyjne
Adam Króliczek, reprezentujący część mieszkańców uważa, że propozycje i wzajemne uzgodnienia są doraźne. – Nadal stoimy na stanowisku, że śluza inaczej zwana jazem powinna zniknąć. Koksownia może w inny sposób czerpać wodę, na przykład wybudować zbiorniki retencyjne obok koryta rzeki – kończy radny Króliczek.
Rafał Jabłoński