Pył zasypał Radlin
RADLIN – Wystarczyło kilka godzin, by zaparkowane samochody zmieniły kolor
Brud wdzierał się także do mieszkań. – Co to za dziadostwo? – pytali zbulwersowani mieszkańcy. Okazało się, że ciemnoczerwony pył pochodzi ze starej hałdy kopalni Marcel. – Wcześniej też dochodziło do takich sytuacji, ale to co stało się teraz, to już przesada. Ktoś musi zrobić z tym porządek – irytuje się Grzegorz Tomecki.
Pierwsze pylenia nastąpiły we wtorek 5 lipca. Wówczas uciążliwość była odczuwalna w niewielkim stopniu. Znacznie gorzej było już w środę, gdy parapety pobliskich domów czy maski zaparkowanych pojazdów pokryła warstwa ciemnoczerwonego pyłu. – Wcześniej też dochodziło do takich sytuacji, ale to co stało się teraz to już przesada. Ktoś musi zrobić z tym porządek – irytuje się Grzegorz Tomecki, który miał problemy z rozpoznaniem swojej hondy zaparkowanej pod koksownią w Radlinie. Luksusowy samochód pokryła warstwa pyłu.
Skorupa zaczęła pękać
Uciążliwości związane są m.in. z rozbiórką starej hałdy kopalni Marcel znajdującej się w sąsiedztwie piaskowni, kilkaset metrów od koksowni. Prace polegające na tzw. prewencji pożarowej od 10 lat prowadzi tutaj firma Barosz Gwimet z Marklowic. Przedstawiciele tego przedsiębiorstwa potwierdzają, że pył to efekt prowadzonych na hałdzie robót. – Niestety nie wszystko jest zależne od nas. Bardzo często od warunków pogodowych. Tak było i w tym przypadku – mówi Marian Komarek, dyrektor ds. infrastruktury w firmie Barosz Gwimet. – Podczas krótkotrwałych opadów deszczu na powierzchni wyschniętej wcześniej hałdy stworzyła się cienka skorupa. Po chwili zaczęła pękać osuwając się w dół. To spowodowało spore zapylenie odczuwane nawet kilkaset metrów dalej – wyjaśnia Marian Komarek.
Zareagowali natychmiast
Pył na ulicach Radlina pojawił się do tej pory kilka razy. Jego przemieszczaniu się na duże odległości sprzyjają upały i wiejący wiatr. – Niestety nie mogę dzisiaj powiedzieć, że sytuacja się nie powtórzy. Mogę natomiast zapewnić, że robimy wszystko, by zminimalizować uciążliwości – zapewnia Krzysztof Duda, dyrektor ds. technicznych w firmie Barosz Gwimet. – Sprzedaż pozyskanego kruszywa nie jest priorytetem a skutkiem działań prewencyjnych. Gdy tylko zauważyliśmy problem natychmiast wstrzymaliśmy pracę urządzeń, na które mamy wpływ – dodaje dyrektor Duda. Jego informacje potwierdza Zbigniew Madej, rzecznik prasowy Kompanii Węglowej. – Firma wykonująca roboty na zlecenie KWK Marcel zareagowała natychmiast. Ponadto dyrektor kopalni zwołał już spotkanie, na którym obie strony zastanowią się w jaki sposób zminimalizować niedogodności, z którymi borykają się mieszkańcy – mówi Zbigniew Madej.
Rafał Jabłoński