Odra Wodzisław w sądzie i prokuraturze
WODZISŁAW – Dwie prokuratury prowadzą śledztwa w sprawie domniemanych nieprawidłowości w finansach Odry Wodzisław
– Nikomu nie postawiliśmy zarzutów, ale nie wykluczam, że to zrobimy – mówi prokurator Witold Janiec, szef Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu.
Podległa mu jednostka prowadzi dwa odrębne śledztwa wszczęte po dwóch zawiadomieniach o prawdopodobnym popełnieniu przestępstwa. Obydwa wnioski wpłynęły na początku roku. Czescy członkowie zarządu klubu poinformowali, że ich poprzednicy dopuścili się nieprawidłowości w prowadzeniu finansów klubu. Według składających doniesienie, na walne zgromadzenie spółki w czerwcu zeszłego roku trafiło sprawozdanie finansowe bez korekty przygotowanej przez biuro rachunkowe. Z korekty wynikało, że finanse klubu są w gorszym stanie, niż w przedstawionym sprawozdaniu. Drugie zawiadomienie dotyczyło wydania ponad 100 tys. zł dotacji z PZPN. – Zawiadamiający utrzymują, że była to dotacja celowa, którą można było wydać w określonym celu. Druga strona uważa, że pieniądze można było spożytkować na różne sposoby. Weryfikujemy teraz obydwie wersje – mówi prokurator Janiec. Pieniądze z PZPN poszły na spłatę części wierzytelności. Prokurator referujący sprawę bada, które wierzytelności miały priorytet w spłacie. Tym samym będzie wiedział, czy przed podmiotem, który dostał owe pieniądze były inne, którym bardziej one się należały. – Optymistycznie zakładam, że w sierpniu będziemy mogli ukierunkować sprawy, czy to w stronę aktu oskarżenia czy w stronę umorzenia – mówi prokurator Janiec.
Odrębne śledztwo prowadzi również Prokuratura Okręgowa w Gliwicach. Dotyczy roku 2009, kiedy miało dojść do działania na szkodę spółki poprzez kupowanie akcji Odry i podrabianie podpisów. Sprawę przekazała okręgówce prokuratura wodzisławska. Witold Janiec, szef Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu, wylicza kilka powodów. Sprawa miała skomplikowany charakter. Zamieszani są w nią Czesi. Prawdopodobnie konieczne było wystąpienie o międzynarodową pomoc prawną. Przede wszystkim zaś w grę wchodzą wielkie pieniądze. Mówi się o setkach tysięcy złotych.
Tymczasem do Sądu Rejonowego w Gliwicach wpłynął wniosek o ogłoszenie upadłości spółki Odra Wodzisław. Jest to krok na rękę wierzycielom klubu, a także samym sternikom Odry. Do Odry wejdzie syndyk masy upadłościowej, który weźmie na siebie spłacanie długów pieniędzmi ze sprzedaży majątku.
Samo przyjęcie przez sąd wniosku o upadłość można traktować w kategorii sukcesu wnioskodawcy. Sąd przed przyjęciem wniosku do realizacji ocenia, czy w upadającej spółce będą pieniądze na koszty postępowania upadłościowego. Jak mówi sędzia Tomasz Pawlik, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gliwicach, samo złożenie wniosku o ogłoszenie upadłości kosztuje 1000 zł. Ale to najmniejszy wydatek. Do tego dochodzi wynagrodzenie syndyka określane proporcjonalnie do wartości masy upadłościowej, koszty przetargów i innych postępowań na sprzedaż majątku. Do tego mogą dojść koszty opinii biegłych, rzeczoznawców, itd. Mała prosta upadłość może kosztować około 10 tys. zł. Przy złożonych postępowaniach koszty idą w setki tysięcy zł. – Mówi się, że jak nie ma na koszty, nie ogłasza się upadłości – mówi sędzia Pawlik. Widocznie w upadającej Odrze Wodzisław znalazły się pieniądze na postępowanie, skoro sprawa trafiła do sądu.
(tora)