Samorządowcy na urlopie
POWIAT – Cykl wakacyjny – jak wypoczywają włodarze gmin powiatu wodzisławskiego. Rozpoczynamy od wójta Mszany.
Wójt Mszany, Mirosław Szymanek, od czterech lat, wraz z całą rodzinką – żoną i trzema córkami, spędzał wakacje aktywnie, podróżując kamperem, czyli autokempingiem. Jest bowiem zapalonym caravaningowcem.– Dzięki takiej formie wypoczynku można bardzo dużo zwiedzić, poobserwować życie w małych miejscowościach – mówi. – Podróżując, w jednym miejscu nie zatrzymywaliśmy się nigdy dłużej niż trzy dni.
Jedziemy pod prąd!
Jednak po dwóch tygodniach za kółkiem można czuć się zmęczonym, tym bardziej, że państwo Szymankowie potrafili w tym czasie przejechać nawet 4,5 tysiąca kilometrów. Ale z drugiej strony, ile niesamowitych wrażeń i przygód może spotkać caravaningowców! Wójt Szymanek wspomina, jak to w ubiegłym roku, pewnej nocy dotarli na przedmieścia Wiednia. Chcieli dostać się do centrum, dlatego kierowali się znakami z takim napisem. – Była druga, trzecia w nocy. Byłem już trochę zmęczony – wspomina wójt Mszany. – Cały czas jechałem według tabliczek z napisem centrum. Nagle wjechałem… na teren centrum handlowego, z jednokierunkowymi drogami – śmieje się. – Po 15 minutach zjawiła się policja, która nas stamtąd wyprowadziła. I tak, konwojowani przez stróżów prawa, około trzech kilometrów jechaliśmy pod prąd jednokierunkowymi drogami. Na szczęście jakoś się wytłumaczyłem policji i mandatu nie dostałem.
Ale ciasno
Podczas innej z wypraw, we Włoszech, droga była tak wąska i kręta, że jechać nią było bardzo trudno. W pewnym momencie na trasie pojawił się most, ale tak wąski i niski, że nie wiadomo było czy kamper państwa Szymanków zdoła tamtędy przejechać. Ich autokemping ma bowiem ponad trzy metry wysokości. – Musiałem wtedy zmierzyć ten most. Przejechać się dało, ale na centymetry z każdej strony mostu – wspomina wójt.
Dzięki caravaningowi państwo Szymankowie zwiedzili m.in. Włochy, Korsykę, Węgry, Słowację, Austrię, czy Niemcy. Ale w tym roku córki pana wójta postanowiły spędzić wakacje bez rodziców. Małżonkowie zastanawiali się więc jak spędzić ten czas. I wtedy w ofercie last minute znaleźli bardzo korzystny cenowo wyjazd na tydzień do Portugalii. – Na początku bardzo brakowało nam dzieci, bo od 21 lat były to nasze pierwsze wakacje bez nich – mówi wójt Szymanek.
Grillowane szproty i słodkie pomarańcze
Małżonkowie zwiedzili południe Portugalii, z miejscowością Faro, w regionie Algarve, gdzie głównie wypoczywają Anglicy. Jak przystało na wakacje, zwiedzali, kąpali się w morzu, delektowali miejscowym przysmakiem – grillowanymi szprotami i degustowali, charakterystyczne dla tego regionu Portugalii, lekkie wino Verde, produkowane z niedojrzałych owoców winogron. Z podróży do domu przywieźli córkom, zgodnie z ich życzeniem, tamtejsze owoce – pomarańcze, mango, nektaryny i brzoskwinie, których smak, jak mówią, jest niepowtarzalny.
Niestety, na wakacyjne wspomnienia nie udało nam się namówić wójta Marklowic Tadeusza Chrószcza. – Z tegorocznego urlopu wykorzystałem 14 dni – powiedział nam tylko, dodając, że z reguły co roku wykorzystuje przysługujący mu urlop, bo nie należy do ludzi, którzy uważają się za niezastąpionych. Pan wójt, jak nam powiedział, czasem wypoczywa na terenie kraju, a czasem za granicą. W tym roku chce jeszcze wykorzystać parę dni na odpoczynek.
Anna Burda-Szostek
Za tydzień opowieści kolejnych samorządowców