Chiny – podróż jej życia
Z cyklu wakacje samorządowców – Kornelia Newy, burmistrz Rydułtów
Tegoroczny urlop Kornelia Newy podzieliła na dwie części. Akurat grzeje się z dwiema córkami i trójką najmłodszych wnuków w Egipcie. Jeszcze przed wylotem mówiła nam, że dotąd, za wyjątkiem jednego wypadu do Czech, wypoczywała z rodziną w Polsce. Nad morzem, w górach. – Uwielbiam nasze morze. Ale tegoroczne lato przypomina jesień. Dlatego postanowiliśmy poszukać słońca i ciepła – mówi szefowa miasta.
Natomiast w lipcu Kornelia Newy wybrała się na blisko dwutygodniową eskapadę do Chin. Skorzystała z zaproszenia orkiestry dętej KWK Rydułtowy – Anna, która wybierała się na koncerty do tego azjatyckiego kraju. – Początkowo wahałam się. Obawiałam się lotu, odległości. Ale poleciałam i jestem bardzo zadowolona. Przeżyłam wielką przygodę – przyznaje Kornelia Newy.
Przekonała się, że Chiny nieco odbiegają od jej wyobrażeń o tym państwie. Uważała je za państwo mocno osadzone w tradycji. Na miejscu zobaczyła nowoczesny kraj. – To, co tam się buduje, jest niezwykłe. U nas na pewno tego się nie znajdzie. Wysokie na 30 pięter przeszklone wieżowce, jezdnie w mieście z pięcioma pasami ruchu. U nas autostrady mają po dwa, trzy pasy ruchu w jednym kierunku. Ale też zauważyłam inną sympatyczną rzecz. Dworzec kolejowy w Xi’an, wielki budynek, a na środku stał stół, na nim spory imbryk z herbatą i kubki. Można było się częstować. Więc dwie kultury – tu nowoczesność, a tu tradycja – dzieli się wrażeniami Kornelia Newy.
Potwierdziły się natomiast wyobrażenia burmistrzyni o przywiązaniu Chińczyków do piękna, estetyki. Widać to chociażby w kunsztownej chińskiej porcelanie, zdobnych strojach, fantastycznych sztucznych ogniach. – Na przykład w supersamie wiszą różne ozdoby. Zresztą tam jest bardzo dużo zieleni, kwiaty są posadzone przy autostradach. Ja na to zwracam uwagę – mówi Kornelia Newy.
Nie wszystko wzbudzało podziw Korneli Newy. – W Pekinie doświadczyłam, co to smog. Było 40 stopni ciepła, lało się z nas, a słońca nie było widać, tylko mgłę – mówi burmistrz.
Przerażał ją ruch uliczny. Pieszy na pasach wcale nie miał zagwarantowanego bezpiecznego przejścia. Kornelia Newy mówi, że stałaby się ofiarą wypadku drogowego. Szła przez pasy i potrąciłby ją samochód, gdyby kolega z polskiej ekipy nie pociągnąłby jej do tyłu. Burmistrz zwróciła uwagę na różnice w statusie majątkowym Chińczyków. Niby państwo komunistyczne, w którym teoretycznie wszyscy powinni mieć po równo. A jednak były osoby, które zbierały puszki i byli świetnie ubrani i dobrze sytuowani mieszkańcy robiący zakupy w butikach, których nie powstydziłby się Paryż. Ulicami pędziły nowoczesne limuzyny i wehikuły, które dawno powinny trafić do muzeum.
Pełen wrażeń pobyt w Państwie Środka dopełnił ciekawy lot powrotny. Jedenaście godzin z Pekinu do Rzymu w dzień. Każdy pasażer miał przed sobą monitor dotykowy, na którym można było m.in. oglądać filmy, czy śledzić aktualną pozycję samolotu na mapie. Ale monitory przekazywały również obrazy z kamery doczepionej do brzucha samolotu. – Widziałam np. Ural, zabudowania Kijowa. Było to rewelacyjne. Podróż minęła dobrze – wspomina Kornelia Newy.
Z Rzymu wróciła szybko samolotem do Warszawy. Na Okęciu 13 stopni.
(tora)