Wypadek przy grillu – helikopter zabrał poparzone dziecko
PSZÓW Dziewięcioletni chłopiec został w sobotę 13 sierpnia wieczorem przetransportowany helikopterem do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Poparzone dziecko zabrał śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego z boiska w Krzyżkowicach. Akurat trwał mecz. Zawody zostały przerwane na około 40 minut.
Do wypadku doszło przy jednym z domów prywatnych w Krzyżkowicach. Jak pisze czytelniczka na platformie nowiny.info, dziecko poparzyło się najprawdopodobniej podczas rozpalania grilla. Ojciec chłopca miał dolewać podpałki do płonącego grilla. Butelka rozerwała się. Najbardziej poszkodowane zostało stojące w pobliżu dziecko. – Chłopiec miał częściowo poparzoną szyję, klatkę piersiową, ręce, lewą nogę. Jego stan ogólny był dobry, ale cierpiał z powodu bólu – mówi rat. med. Grzegorz Stępień, kierownik filii Gliwice Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Rodzina wezwała pogotowie. Sanitariusze widząc stan dziecka zdecydowali się wezwać śmigłowiec, aby szybko przetransportował rannego do szpitala. Helikopter potrzebował odkryte lądowisko. Wybór padł na boisko miejscowego LKS Naprzód 37 Krzyżkowice. Akurat trwał mecz z KS 1905 Krzanowice. – Patrzymy, w pewnym momencie wjeżdża karetka pogotowia, policja i straż pożarna. Strażak powiedział, że musimy przerwać mecz, bo trzeba przygotować teren dla helikoptera. Musiało to być wszystko zgrane w czasie, bo kiedy mówiliśmy sędziemu, aby przerwał mecz, już słyszeliśmy nadlatujący śmigłowiec – opowiada Błażej Sitko, trener Naprzodu.
Piłkarze zeszli z murawy. Strażacy dwóch sekcji z Wodzisławia i Rydułtów zabezpieczyli teren, aby sprawnie przebiegła akcja ratunkowa. Wokół kręciło się sporo gapiów. Jak mówi Grzegorz Stępień, chłopiec po około 10 minutach lotu był już na miejscu w szpitalu w Katowicach – Ligocie.
Początkowo sądzono, że coś stało się podczas wesela trwającego w remizie OSP Krzyżkowice, przy której jest boisko. – Myśleliśmy, że któryś z gości zasłabł. Wszystko wyjaśniło się, kiedy zauważyliśmy jak przenoszą dziecko z karetki do helikoptera – mówi Błażej Sitko.
(tora)