Nie zdradzę, która pokusa
RYDUŁTOWY – Wywiad z Dodą zaraz po koncercie w Rydułtowach
Tomasz Raudner: Czasami konferansjer musi zachęcać publiczność do wywołania artysty na bis. Tutaj było to niepotrzebne. Tłum skandował „Doda, Doda”. To chyba sympatyczne?
Doda: Bardzo sympatyczne, zwłaszcza, jak ma się do zaoferowania tak wiele jak my, czyli wspaniałe show, wspaniałych tancerzy, wspaniałe rekwizyty. Staramy się, aby było tego jak najwięcej. Co trasę koncertową staramy się nasze show udoskonalać.
Twój nowy album nosi nazwę „Siedem pokus”. Której pokusy użyłaś, żeby ściągnąć tak wielu ludzi na koncert?
Przede wszystkim pokusa... (śmiech). Nie mogę tego powiedzieć głośno. Jest taka niedostępna dla ludzi. Nie, nie, naprawdę zachowam ją dla siebie. Mój brat zabronił mi, abym uzewnętrzniała się w tych aspektach.
Faktem jest, że rekord frekwencyjny padł.
A ile było ludzi?
Około 10 tysięcy.
Menadżer mówił, że nawet 16, 17 tysięcy.
Czyli to nieprawda, że Doda się nie sprzedaje, że nie ma frekwencji na koncertach.
Jak sam widzisz.
Zatem Doda przyciąga tłumy.
No tak, ale po co mówić o rzeczach oczywistych i normalnych.