Dożywocie dla zabójcy studentki
REGION – Bał się, że ktoś ją usłyszy
21 września Sąd Okręgowy w Gliwicach skazał na karę dożywotniego więzienia Piotra G. oskarżonego o zamordowanie 20-letniej studentki PWSZ. Dwudziestolatka mieszkała na stancji w Raciborzu, studiowała pedagogikę resocjalizacyjną.
Zawsze będzie groźny
To już drugi wyrok przed rybnickim wydziałem okręgówki. W sierpniu ubiegłego roku sąd skazał go na karę 25 lat pozbawienia wolności. Rodzice zamordowanej i prokurator odwołali się od wyroku do Sądu Apelacyjnego w Katowicach. Podczas procesów biegli psychiatrzy zwracali uwagę na dyssocjalne cechy jego osobowości. Ich zdaniem „to taki typ zaburzeń osobowości, który nie poddaje się żadnym terapiom i dlatego, w ich ocenie, ludzi o takich cechach osobowości należy po prostu izolować od społeczeństwa”.
Nie ma takich środków farmakologicznych i takiej terapii, które spowodują, że Piotr G. przestanie zagrażać społeczeństwu.
Zamordował i zasnął
Co dokładnie wydarzyło się w nocy z 31 sierpnia na 1 września 2008 r.? Ustalenia śledczych nie pozostawiają wątpliwości. Tragedia rozegrała się tuż obok boguszowickiegoc bloku gdzie na stałe mieszkała Dorota. Jej sąsiadem był Piotr G. Przez całe wakacje mieszkał w namiocie pod blokiem. Ojciec postawił mu warunek. Albo przestaje pić, popadać w konflikty z prawem albo nie ma się po co pokazywać w domu. Mieszkańcy pobliskiego blokowiska nie raz prosili policję o interwencję skarżąc się libacje i głośne imprezy nie pozwalające im zasnąć.
Sprzeczka
Dorota wyszła z domu około godziny 16.00. Dwie godziny później spotkała się w lokalu Żelazna ze swoją koleżanką ze studiów w raciborskiej PWSZ. Obie studiowały pedagogikę resocjalizacyjną. Około godziny 22.20 pojechała do Boguszowic, gdzie na przystanku umówiła się ze swoim chłopakiem Krzyśkiem. W tym czasie dzwoniła również do domu prosząc o zgodę na późniejszy powrót. Na przystanku pomiędzy parą doszło do sprzeczki. Poszło o rozmowę Krzysztofa na komunikatorze gg z jego byłą dziewczyną. Dwudziestolatka sama z przystanku poszła do baru Piwnica na boguszowickim osiedlu. W pobliżu lokalu spotkała znajomego sąsiada Piotra G., który tego wieczoru bawił się w tym lokalu. G. tego samego dnia pozbył się fiata 126p. Świętował. Mimo to, zdaniem świadków nie sprawiał wrażenia osoby pijanej. Później Dorota i Piotr G. mieli pić piwo pod miejscowym gimnazjum. To tu albo na pobliskich łąkach doszło do dramatu. Podczas awantury Dorota uderzyła dwudziestolatka w twarz. Piotr G. wpadł w furię. Uderzył dziewczynę z łokcia łamiąc jej nos. Następnie uderzał ją jeszcze pięściami i czołem w głowę. Ranna kobieta zaczęła intensywnie krwawić, krztusiła się własna krwią. Piotr G. kilka razy podczas śledztwa nazwał to „charczeniem”. Jak zeznawał, bał się, że ktoś z bloków to usłyszy. Półżywą przeciągnął w rejon swojego namiotu. Tam próbował kneblować ranną dwudziestolatkę jej paskiem i przyduszać jej szyję butami. Gdy to nie pomogło włożył jej w usta kilkudziesięciocentymetrowy pręt i mocno pchnął. Ta kłuto-szarpana rana doprowadziła do uduszenia własną krwią. Piotr G. po wszystkim położył się w namiocie i spokojnie zasnął.
1 sierpnia nad ranem rozebrał ciało a następnie przykrył je tropikiem z namiotu, gałęziami i ziemią licząc na to, jak później zeznawał, że ciało szybciej „zgnije”. Zabójstwo nie zrobiło na nim większego wrażenia. – Przez sześć dni brał udział w spotkaniach towarzyskich, odwiedzał znajomych i cały czas przebywał na osiedlu gdzie były prowadzone intensywne poszukiwania dziewczyny.
Adrian Czarnota