Wulgarnymi anonimami chciał rozbić związek, a oni jeszcze bardziej się kochają
MSZANA – Kto terroryzuje rodzinę z Mszany?
Od półtora roku życie mieszkańców Mszany – Bogusława i Elżbiety oraz ich 21-letniej córki Karoliny i jej narzeczonego Przemka, zamieniło się w koszmar. A to za sprawą anonimowych listów, które otrzymują oni i ich najbliżsi.
Będziesz przeklęta!
Pierwszy anonim przyszedł pocztą na ich domowy adres. Było to dwa miesiące po tym, jak Karolina zaczęła spotykać się z Przemkiem. Jeszcze w styczniu para na „Naszej klasie” umieściła swoje zdjęcie. Ktoś przeglądając internetową stronę wyraził uznanie dla tej znajomości, wpisując jednocześnie niepochlebny komentarz pod adresem byłej dziewczyny Przemka. Ten, poproszony przez jej rodzinę, wpis usunął. W marcu 2010 roku rodzice Karoliny otrzymali anonim. W kopercie, oprócz listu, w którym „życzliwy” pisał m.in. o tym, że Karolina została uwiedziona, że będzie przeklęta, że wyje jak krowa (dziewczyna jest organistką w kościele), znalazły się także dwie małe kartki z napisem „Kochaj życie”, na których ktoś dopisał odręcznie: „Co będzie jak to echo rozniesie się wśród ludzi. Uważaj na siebie Karolina. Nie baw się z…” i tu pada nazwisko jej chłopaka. Jego rodzina także zaczęła otrzymywać anonimowe listy.
– Osoba, które je pisze musi być chora psychicznie – mówi Przemek. – Widać komuś bardzo zależy, byśmy z Karoliną nie byli razem.
Traumę przeżyła też młodsza siostra Karoliny, która na ulicy, obok przystanku autobusowego znalazła plik kartoników opakowanych w brudną podpaskę, na których ktoś wypisywał pod adresem Karoliny najgorsze plugastwa: „ty szmato, dziwko, k…”.
Ludzie pokazują nas palcami
A co miało oznaczać „to echo”, które rozniesie się wśród ludzi – rodzina z Mszany miała się przekonać już niedługo. Okazało się bowiem, że podobne anonimowe listy, zawierające wulgarne słowa i oszczerstwa pod adresem Karoliny, jej chłopaka i ich rodzin zaczęli otrzymywać także inni mieszkańcy Mszany. Ostatni taki list ktoś z mieszkańców Mszany otrzymał pod koniec września tego roku. Pisząca je osoba opisuje w nich także plotki, które rzekomo rodzina Karoliny miała rozpowiadać o adresatach anonimów.
Niektórzy palcami zaczęli pokazywać rodzinę pani Elżbiety i Bogusława, chrząkali znacząco, gdy oni pojawiali się w sklepie. – Dziwi nas postawa niektórych ludzi z Mszany – mówi pani Elżbieta. – Mieszkamy tu od pokoleń, znają nas, a mimo to są żądni sensacji, jakby cieszyli się z czyjegoś nieszczęścia.
Z anonimami do grafologa
Na szczęście nie wszyscy są tacy. Kilka osób wsparło rodzinę dobrym słowem, oferując swoją pomoc. Kilka innych o anonimach (szkalujących rodzinę pani Elżbiety), które dotarły także do ich domów, powiedziało pani Elżbiecie. – Nie mieliśmy o tym pojęcia. Wtedy po raz pierwszy dowiedzieliśmy się, że takie listy krążą po Mszanie – mówi pan Bogusław. – Dostali je m.in. sąsiedzi z naszej ulicy i ulicy, przy której mieszka Przemek. – Przez rok, od kiedy sami otrzymaliśmy anonim nie robiliśmy z tym nic. Dusiliśmy to w sobie, myśląc, że ten ktoś się opamięta. Ale teraz postanowiliśmy działać.
Zdobyli próbki pism niektórych osób, które ich zdaniem mogły pisać te anonimy i poszli z tym do grafologa. Ten orzekł, że wśród zebranych próbek pisma jest jedno, łudząco podobne do charakteru pisma z anonimów. Karolina i jej rodzice zgłosili wtedy sprawę na policję, a ta skierowała ją do prokuratury. Na początku listopada w sądzie ma się odbyć pierwsza rozprawa pomiędzy poszkodowanymi a osobą podejrzaną o pisanie anonimów.
Depresja, szpital i kilkanaście kilogramów mniej
– Chciałabym, żeby ten ktoś miał cywilną odwagę i przyznał się do pisania tych anonimów. Bo to nie jest życie – płacze pani Elżbieta. – Nie czujemy się bezpiecznie, zostaliśmy zniesławieni, a czujemy się jak przestępcy. Musimy walczyć o swoją godność i dobre imię, choć niczego złego nie zrobiliśmy. Tych ran, które wyrządziła nam osoba pisząca anonimy, nigdy nie da się zaleczyć.
Pani Elżbieta wpadła w depresję. Po tym jak zemdlała, tydzień spędziła na obserwacji w szpitalu. Jej córka Karolina w ostatnim czasie schudła kilkanaście kilogramów. Cała rodzina korzysta z porad psychologa. – Chcemy spokojnie i normalnie żyć – mówi Elżbieta. A jej mąż Bogusław dodaje: „Gdyby mnie ktoś uderzył w twarz, to nie bolałoby to tak, jak te wszystkie oszczerstwa, wypisywane pod naszym adresem”.
A co z miłością Karoliny i Przemka? – Te bolesne przeżycia jeszcze bardziej nas złączyły – mówi dziewczyna. – Przekonałam się, że na Przemka mogę liczyć w każdej sytuacji. Zaręczyliśmy się i planujemy ślub. – Choćby nie wiem ile ten ktoś wysłał anonimów, to i tak nam nie przeszkodzi – dodaje Przemek.
(red)