Turysta w Radlinie – widok podejrzany
RADLIN – Urzędnicy wyłapali podstawionych turystów pytających o atrakcje miasta
Do Gminnego Centrum Informacji zapukała pewnego dnia dwójka młodych ludzi. Chłopak i dziewczyna w pełnym turystycznym rynsztunku, z plecakami, wypytywali o noclegi w Radlinie i miejsca ciekawe do zwiedzenia. Pytali, jak najprościej dojechać do zabytkowej kopalni Ignacy w Rybniku i czy materiały turystyczne są darmowe. W Radlinie, o którym wiele można powiedzieć, ale nie to, że jest miejscowością turystyczną, ten widok i pytania musiały być podejrzane. Bo też nie byli to turyści, a podstawieni kontrolerzy sprawdzający Punkt Informacji Turystycznej mieszczący się w GCI. Punkt powstał w ramach Śląskiego Systemu Informacji Turystycznej, do którego Radlin również przystąpił.
Wygląd nie ma znaczenia
Pracownicy w GCI spodziewali się kontroli. O planach skontrolowania punktu mówił Paweł Tułodziecki, koordynator subregionalny projektu w rozmowie z Anną Skibą, odpowiedzialną za przedsięwzięcie ze strony GCI. Nie wiedzieli oczywiście, kiedy będzie kontrola i kto na nią przyjdzie. Nikt w Radlinie nie przypuszczał jednak, że będą to osoby już na pierwszy rzut oka przypominające turystów. – Tego dnia, a wizyta odbyła się 30 sierpnia, tylko ja byłem w biurze. Pytali o rzeczy ściśle związane z projektem. Na wszystkie pytania odpowiedziałem. Moim zdaniem cała otoczka związana z ich ubiorem, wizerunkiem, była zbyteczna. Wszelkich informacji udzielamy bez względu na wygląd pytających, czy to w ramach GCI, czy w ramach Punktu Informacji Turystycznej. Myślę nawet, że gdyby kontrolerzy – turyści nie mieli na sobie plecaków i innych turystycznych akcesoriów, nie wzbudzaliby takich podejrzeń. A informacje udzielone byłyby z naszej strony dokładnie tak samo – dzieli się wrażeniami Marek Gajda z referatu promocji Urzędu Miasta Radlina.
By coś poprawić
– W ten sam sposób sprawdzamy działalność wszystkich punktów informacji turystycznej, a jest ich ponad 60. Uważamy, że w ten sposób zbierzemy pełniejsze i bardziej wiarygodne informacje o działaniu punktów, niż gdybyśmy kontrolowali je ubrani w garnitury, z aktówkami. Informacje zbieramy po to, by ewentualnie coś poprawić w działaniu punktów. Wyników kontroli jeszcze nie mamy – mówi Paweł Tułodziecki.
(tora)