Spaliło się prawie 400 ton mrożonych krepli
REGION. Tak długiej akcji strażacy z naszego regionu nie przeprowadzili dawno.
W sobotę o 11.45 dyżurny Państwowej Straży Pożarnej w Rybniku przyjął zgłoszenie o pożarze hali magazynowej w Leszczynach, na ul. Rybnickiej. Dogaszanie ognia zakończyło się ostatecznie – uwaga! – w poniedziałek.
Do momentu złożenia gazety niejasne było, co mogło być powodem zaprószenia ognia. – Bardzo prawdopodobne, że na miejsce wkroczą biegli – komentował Wojciech Rduch z PSP Rybnik. Dowódca pierwszej jednostki, która dotarła do pożaru w sobotnie południe stwierdził, że ogniem objęte jest skrajne pomieszczenie magazynowe, znajdujące się w kompleksie magazynów chłodniczych o powierzchni 9000 m kw. Pomieszczenie objęte pożarem o powierzchni ok. 540 m kw. było całkowicie wypełnione 360 tonami pączków ułożonych na stalowych stelażach. – Wszystkie te pączki spłonęły, prawie 400 ton mrożonych krepli się spaliło – opowiada jeden z ochroniarzy hali magazynowej, świadek wydarzeń na przestrzeni trzech dni. W wyniku rozprzestrzeniania się ognia oraz utrudnionych warunków działań straży płomienie pochłonęły także jedną ze ścian dzielącą hale magazynowe, na której znajdowały się inne mrożonki – lody oraz warzywa, jednak w dużo mniejszych ilościach.
– Działania gaśnicze w pierwszej fazie polegały na podaniu prądów gaśniczych do hali przez jedyne wejście do niej, odcięciu dopływu prądu i czynnika chłodzącego do pomieszczenia objętego pożarem, jak i sąsiedniego – informuje komenda wojewódzka PSP w Katowicach. Później wykuto dziury w ścianach i dachu hali, by tą drogą dostarczyć pianę gaśniczą. – Pożar opanowano o 2.26 w niedzielę. Teraz nadal trwa dogaszanie – mówił w poniedziałek około południa rzecznik PSP Rybnik.
Straty finansowe wstępnie oceniono na ponad 2 mln złotych, jednak rachunek ten wciąż jest otwarty, gdyż dopiero zakończono działania gaśnicze.
(mark)