Przejechać autem świat – The Big Expedition
Młodzi podróżnicy meldują się z wyprawy na koniec świata
PSZÓW, RYDUŁTOWY. Krzysztof Rzepecki i Magdalena Przeklasa, młodzi ludzie pochodzący z Rydułtów i Pszowa podróżują autem na koniec świata. To ich podróż życia nazwana The Big Expedition. Posprzedawali co mieli, z pracy wzięli bezpłatne urlopy. Są w Ameryce Południowej. Ich końcem świata jest Ushuaia w Ziemi Ognistej (Argentyna), najbardziej na południe wysunięte miasto planety. Potem przez obydwie Ameryki, Ocean Spokojny, Azję zamierzają wrócić do Polski.
Raporty z podróży
Na bieżąco losy podróżników można śledzić na Facebook’u, ale w ostatnich dniach podesłali do Pszowa i Rydułtów spisane wrażenia z pierwszych momentów wyprawy. Obydwa miasta wsparły finansowo podróżników dając im po około 1000 zł na swoistą promocję zagraniczną. – Pomyśleliśmy, że za niewielkie pieniądze będą nas promować w świecie. Przysyłają raporty. Poza tym kiedy wrócą, to będziemy chcieli ich zaprosić, aby spotkali się z mieszkańcami i opowiedzieli o wyprawie – mówi Marek Hawel, burmistrz Pszowa. Warto zaznaczyć, że głównym sponsorem młodych wagabundów jest miasto Rybnik.
Rzeka, nie ocean
Wyprawa zaczęła się na przełomie maja i czerwca. Samolotem lecieli z Paryża do Buenos Aires. Ich samochód – 17-letnia terenówka mitsubishi pajero – przepłynął Atlantyk statkiem do Montevideo w Urugwaju. Tam doznali szoku. „Po kilku minutach dotarliśmy do pierwszych wydm. Biały drobniutki piasek kontrastował z ciemną zielenią drzew. Nie było łatwo wdrapać się na tę górę piachu, ale zdecydowanie było warto. Widok, jaki się ukazał był prześliczny. Rozległa plaża ciągnąca się po horyzont, dziwnie brązowy ocean i stadka papużek latających wokół. Stwierdziliśmy, że Rosanna (Urugwajka, gościła Polaków kilka dni – przyp. red.) musiała się pomylić. Czasem kiedy myślisz w innym języku niż mówisz łatwo o pomyłkę. Zagadnęliśmy później jeszcze raz o rzeko – ocean i okazało się, że nie było pomyłki. To co nam wydawało się plażą nad oceanem, w rzeczywistości jest rzeką – a dokładniej największym na świecie estuarium, zasilanym przez rzeki Parana i Urugway. Rio de la Plata ma powierzchnię 35 tys. km kwadr., długość 320 km i szerokość od 80 do 220 km. Brązowawy kolor woda zawdzięcza potężnym ilościom materiałów osadowych. Dowiedzieliśmy się, że tak naprawdę do oceanu jest jeszcze jakieś 80 km. Sporo nowych informacji, w które ciężko było nam uwierzyć” – piszą w nadesłanym raporcie.
Dwa lata w trasie
Właśnie z Urugwaju kierują się do Ziemi Ognistej. Potem zamierzają przejechać obydwie Ameryki z południa na północ. Z Alaski chcą przedostać się w okolice Kamczatki, czyli na rosyjski Daleki Wschód i stamtąd dalej autem przez Azję do Polski. Podróżnicy zakładają, że wyprawa może potrwać nawet dwa lata, w zależności od tego, na ile starczy im pieniędzy.
(tora)