Specjaliści z politechniki sprawdzą, czym palisz w piecu
WODZISŁAW – Dość akcji edukacyjnych na temat szkodliwości spalania śmieci. Teraz urzędnicy pobiorą próbkę popiołu z pieca, a strażnicy miejscy wlepią mandat.
Część mieszkańców spala w swoich piecach przeróżne świństwa nie bacząc na szkodliwość swojego działania. Prezydent uważa, że należy podejść do sprawy bardziej zdecydowanie i zrobić z tym porządek. Wyposażył już urzędników w naczynia do poboru pozostałości ze spalonych w piecu materiałów. Próbki trafią na Politechnikę Karkowską, gdzie badanie da odpowiedź na pytanie, czy delikwent palił na przykład plastikiem czy jest „czysty”. Wyniki będą podstawą do ukarania go mandatem lub skierowania sprawy do sądu. Kontroli może być znacznie więcej, ponieważ w urzędzie miasta honorowane będą także zgłoszenia anonimowe.
Ostatnie wyniki badań powietrza są alarmujące. Stężenie pyłu przekracza nierzadko 200 µg/m3, czyli wielkość graniczną, o której już należy informować mieszkańców z uwagi na szkodliwy wpływ dla zdrowia. Winne jest nie tylko niekorzystne położenie miasta (znajduje się ono w swoistej niecce) czy słaby wiatr i mgły, ale przede wszystkim winni są sami mieszkańcy. Część z nich spala w swoich piecach śmieci, nierzadko plastikowe butelki. – Te po coca coli to wyjątkowo energetyczne paliwo – twierdzą niektórzy.
Kilka lat temu prezydent Wodzisławia wydał zarządzenie upoważniające strażników miejskich do kontroli prywatnych kotłów, gdy istnieje podejrzenie o spalanie śmieci. W zdecydowanej większości interwencji nie udowodniono szkodliwego działania. Strażnicy nie byli w stanie wykazać jakie związki chemiczne i w jakim stężeniu znajdują się w spalonych pozostałościach. W 2010 r. przeprowadzono 30 kontroli, do połowy listopada tego roku 26. Nałożono jeden mandat, raz pouczono, jedną sprawę skierowano do sądu.
Będzie więcej dowodów
Teraz strażnicy miejscy będą współpracować z wodzisławskimi urzędnikami i naukowcami z Politechniki Krakowskiej. Ci pierwsi, w asyście straży miejskiej pobiorą próbki do badania i przekażą je uczelni. Tam materiał zostanie dokładnie zbadany. Jeśli okaże się, że właściciel pieca spalał materiały szkodliwe – zapłaci mandat – maksymalnie 500 zł. Gdy sprawa trafi do sądu, kara może być znacznie bardziej dotkliwa.
Czas edukacji się skończył
Władze miasta zdecydowały ponadto, że osoba informująca o nieuczciwym mieszkańcu palącym czym popadnie nie będzie musiała podawać swojego imienia i nazwiska. Informacje takie zgłaszane są bezpośrednio do straży miejskiej jak i do urzędu miasta. – Każde zgłoszenie było potraktowane poważnie i sprawdzone w terenie. Także anonimy – zapewnia Janusz Lipiński, komendant Straży Miejskiej w Wodzisławiu. Inaczej było już w przypadku kontaktu z urzędem miasta. Pracownik wymagał podania imienia i nazwiska zgłaszającego. Teraz ma być inaczej. Wystarczy, że urzędnik zostanie o tym poinformowany i postępowanie będzie prowadzone z urzędu. – W końcu jesteśmy także od tego, by działać w takich sytuacjach – mówi Dariusz Szymczak, wiceprezydent Wodzisławia. Uważa on, że czas edukacji i uświadamiania mieszkańców o szkodliwości spalania śmieci minął i należy przejść do zdecydowanego działania. – Mieszkańcy dobrze wiedzą, że to szkodliwe dla zdrowia, a i tak to robią. Tutaj nie chodzi o edukację, ale o konkretne sankcje. Przypomnę, że mieszkańcy mogli skorzystać z wymiany kotłów na ekologiczne. Program dopłat do ich zakupu (nawet 50% kosztów – przyp. red.) realizowaliśmy przez 3 lata. Nie wykorzystaliśmy wszystkich funduszy z uwagi na mniejsze zainteresowanie. To daje do myślenia – mówi prezydent Szymczak.
Rafał Jabłoński