Pod ziemią zalega milion kubików śmieci
WODZISŁAW Co zrobić z wysypiskiem śmieci przy ul. Skrzyszowskiej.
Wodzisławski magistrat rozgląda się za firmą, która wykona badania w obrębie nieczynnego składowiska odpadów komunalnych przy ul. Skrzyszowskiej. Zalega tam około miliona metrów sześciennych odpadów. – Są to bardzo poważne ilości. Nie mówię tu o bombie ekologicznej, ponieważ nie ma tam odpadów niebezpiecznych, poprzemysłowych. Ale wiadomo, że w całej masie zmieszanych odpadów komunalnych też znajdują się różne rzeczy. Stąd następuje negatywne oddziaływanie na środowisko – mówi Dariusz Szymczak, zastępca prezydenta Wodzisławia.
Zbadać wodę i gazy
Urząd miasta oczekuje od specjalistycznej firmy pobrania i analizy 7 próbek wody pod kątem fizykochemicznym i bakteriologicznym oraz poboru gazu z 5 stanowisk wraz z oznaczeniem siarkowodoru, metanu, dwutlenku węgla, amoniaku i tlenu. Będą to pierwsze badania w ramach monitoringu, którym urząd miasta obejmie to potężne i od blisko dwóch dekad nieczynne składowisko. Po co potrzebny jest stały nadzór? Mówiąc krótko, aby wiedzieć na bieżąco, co dzieje się pod warstwą ziemi i jak bardzo szkodzi to środowisku. Czy zachodzące zjawiska są na stałym poziomie, nasilają się, a może zmniejszają. O tym, że wysypisko szkodzi, już wiadomo. Pierwsze badania na zlecenie magistratu wykonano w 2009 roku. Wtedy sprawdzono tylko wodę. Natomiast pełne badania przeprowadzono w ubiegłym roku w ramach opracowywanego przeglądu ekologicznego składowiska. Okazało się m.in., że jakość wody przepływającego tam potoku Sakandrzok pogarsza się w określonych parametrach z pierwszej lub drugiej klasy czystości na 4 – 5 klasę. Spada również jakość wód głębinowych. Do powietrza ulatniają się szkodliwe gazy, m.in. metan.
Izolacja zdewastowana
Wysypisko powstało na dziko w latach 60. – 70. ubiegłego stulecia, w wyrobisku popiaskowym. Nie miało projektu budowlanego, badań, pozwoleń, itd. – Nikt wtedy nie dbał o zasady ochrony środowiska – mówi Dariusz Szymczak. Odpady zwożono do 1994 roku. Miasto po zakończeniu korzystania z wysypiska przykryło je warstwą ziemi i obsadziło roślinnością. Postawiono ogrodzenie i rów do uchwycenia spływających wód. Były to zabiegi izolujące od wód wydostających się z wysypiska i od gazów wytwarzających się z powodu rozkładu substancji biologicznych. Do dziś te budowle i urządzenia zostały w dużej mierze zdewastowane i przestały pełnić swoją rolę, co wykazały właśnie badania z 2009 i 2011 roku.
Jak skutecznie zabezpieczyć
Badanie to jedno. Miasto czeka jednak zabezpieczenie wysypiska. Konieczne będzie zaizolowanie czaszy wysypiska od wód opadowych. Powinno to zmniejszyć przesiąkanie deszczówki przez pokłady śmieci do wód gruntowych. Kolejnym krokiem powinno być odcięcie otoczenia od cieków wypływających ze składowiska. Ostatnim etapem będzie odmetanowanie śmieci. Monitoring pomoże w opracowaniu metody rekultywacji. – Musimy prowadzić badania w dłuższym okresie. Dopiero wtedy będziemy mogli mówić o zakresie robót – mówi Dariusz Szymczak. Posiadanie wyników z dwóch lat nie daje wiarygodnego obrazu sytuacji. To zbyt krótki okres. Wpływ na wyniki mogły mieć np. ilości opadów rocznych. Od nich zależą ilości wymywanych substancji ze składowiska. O tym jak długo potrwają badania i jaki ostatecznie będzie zakres prac zadecyduje starosta. Urzędnicy magistratu ze swojej strony przygotowują się do czekającej ich inwestycji pod kątem planistycznym. W opracowywanym studium uwarunkowań znajdują się konieczne zapisy, które umożliwią rekultywację. Studium ma być gotowe w pierwszej połowie roku. W ślad za nim ruszą prace nad zmianą planu zagospodarowania przestrzennego całego Wodzisławia. Procedura potrwa do dwóch lat.
(tora)