Radlinianie otwarli domowe archiwa
RADLIN – Do końca lutego można oglądać niezwykłą wystawę „Nasi przodkowie na starej fotografii”
Florentyna i Tomasz Pyszny z Radlina doczekali się siedmiu synów i córki. Ojcem chrzestnym siódmego synka Adolfa został cesarz i król Prus Wilhelm. Nie przez koneksje, nie przez zasługi rodziców czy pokrewieństwo z człowiekiem, który trząsł połową Europy. Według pruskiego prawodawstwa jeśli w rodzinie przyjdzie na świat po kolei siedmiu chłopaków, z urzędu ojcem chrzestnym najmłodszego, wpisanym do metryki był aktualnie panujący władca Prus. Rodzina Pyszny z synami i siostrzenicą Dorotką dumnie pozuje do zdjęcia.
Tysiąc zdjęć
Fotografię udostępniła Małgorzata Pyszny–Marković. Zdjęcie jest jednym z około tysiąca archiwalnych udostępnionych przez radlinian ze swoich prywatnych zbiorów na wystawę „Nasi przodkowie na starej fotografii” i publikację albumową o tym samym tytule. Zdjęcia zawierają mnóstwo detali ukazujących Radlin i jego mieszkańców od końca XIX wieku po mniej więcej połowę XX wieku. Kolekcję fotek stanowiących obraz początków radlińskiej gimnastyki udostępnił Andrzej Gaca. Widać m.in. ćwiczącego na poręczach jego ojca Jerzego czy najstarszego brata Helmuta, którego losy są zarazem ciekawe i tragiczne. Podczas II wojny światowej Helmut był w armii gen. Andersa. Przeszedł przez całą Ukrainę, północną Syberię, Irak. Został ranny w walkach pod Monte Cassino, zginął pod Bolonią.
Jak żyli, wypoczywali
Fotografie pokazują przedwojenną czy powojenną modę, fryzury. Oglądamy pary na ślubnym kobiercu i dzieci pierwszokomunijne, radlinian w pracy, uprawiających sporty, wypoczywających np. na dawnym basenie na Wypandowie, czy grających na instrumentach. – Jest zdjęcie mojej ciotki, która jechała do Wiednia kupić sobie pelc mantel, czyli futro. Ale tam byli na koncercie i doszli do wniosku, że futro to futro, a wartościowszy jest klawier. I wrócili z kupionym fortepianem. Są też zdjęcia bardziej reporterskie. Wśród fotosów Jadwigi i Stefana Durczoków jest jego matka pracująca w polu.
To początek
Wystawę przygotowało Radlińskie Towarzystwo Kulturalne. – To dopiero dotknięcie tematu. Ale już to, co widać teraz jest imponujące i myślę, że jest zachętą, abyśmy robili to dalej – mówi Wojciech Bednorz. Ludzie podkreślają, że chętnie udostępniali fotografie. – Jestem związany od lat z Radlinem, tak samo jak małżonka. Wszyscy przodkowie pochodzili stąd i okolic. Wojtek jest moim dobrym znajomym jeśli mogłem mu w jakikolwiek sposób pomóc, chętnie to zrobiłem – mówi Stefan Durczok. – Zdjęcia są naszą wizytówką, trzeba się nimi chwalić. Pokazywać, że ten Śląsk nie był taki zapyziały, a europejski – mówi Kazimiera Drewniok-Woryna. Na dowód pokazuje zdjęcie grupy muzyków Knotte Jazz Band grających w sali kameralnej na Barteczkowcu. – Szkoda było, aby te zdjęcia pozostały tylko w albumach rodzinnych – dodaje Andrzej Gaca.
Komputer wydobył szczegóły
Fotografie przejrzała Jadwiga Pietrek, główny autor wystawy. Niektóre zdjęcia obrobiła graficznie. Z pomocą komputera miniaturowe zdjęcia powiększyła do rozmiarów zeszytowych. – Dodało to zdjęciom uroku, wydobyło sporo szczegółów. Spędziłam długie godziny, ale było warto – mówi Jadwiga Pietrek.
Wernisaż wystawy odbył się 13 stycznia w MOK Radlin. Mieszkańcy, którzy podzielili się swoimi zbiorami przyszli zobaczyć efekt finalny. Niejeden zobaczył swoich bliskich czy znajomych na fotografiach należących do obcych mu osób. Wystawę można oglądać do końca lutego. Album jest bezpłatny, sfinansował go urząd miasta. Jest dostępny m.in. w siedzibie wydawcy, czyli Radlińskiego Towarzystwa Kulturalnego.
Tomasz Raudner