Górnicy na Antypodach
Firmy pośredniczące w pozyskiwaniu pracowników co jakiś czas ogłaszają nabór polskich górników do kopalń w Australii, gdzie brakuje rąk do pracy. Od października taką rekrutację prowadzi Randstad.
W ofercie firmy czytamy, że polski górnik, który zdecyduje się na pracę w jednej z australijskich kopalń może liczyć na wynagrodzenie miesięczne w wysokości nawet ok. 30 tys. zł. Do tego dochodzi dofinansowanie do mieszkania przez pierwsze trzy miesiące pobytu i przede wszystkim możliwość wyjazdu z rodziną. Kopalnie poszukujące górników są zlokalizowane w stanie Queensland i w Nowej Południowej Walii. Tam też zlokalizowane jest największe pod względem powierzchni na świecie miasto górnicze Mount Lisa (43 tys. km).
Przyszłym pracownikom stawiane są dwa podstawowe warunki, a mianowicie minimalne doświadczenie 2,5 roku pracy pod ziemią oraz znajomość języka angielskiego w stopniu komunikatywnym. Chętnych do pracy w Australii nie brakuje. – Zainteresowanie ofertą jest spore, codziennie dostajemy mnóstwo aplikacji. Gorzej jest jednak ze spełnieniem wymagań. Kandydaci często piszą, że znają język angielski, a w trakcie rozmowy telefonicznej okazuje się, że jest inaczej.
Rekrutacja trwa już 3 miesiące. Przedstawiciele Randstad mówią, że do wyjazdu mogą upłynąć nawet dwa lata. – Najpierw prowadzimy rozmowy z australijskimi kopalniami i sprawdzamy kandydatów. Później będziemy organizować wizy i dopełniać szczegółów wyjazdu. Wciąż czekamy na kolejnych kandydatów, którzy swoje aplikacje mogą wysyłać do śląskich oddziałów Randstad, lub drogą mailową na gornicy@pl.randstad.com – mówi Anna Jamróz z firmy Randstad.
Pytaliśmy również górników o to, co myślą o takiej ofercie. – Stawki są atrakcyjne, a warunki na pewno nie gorsze, niż w Polsce. Problemem jest raczej lokalizacja. Trudno jest podjąć decyzję o wyjeździe za ocean, kiedy na miejscu zostawia się rodzinę i przyjaciół. To wielka życiowa zmiana – mówi Dawid Boraca, który pracuje w jednej z firm Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
Anna Górecka