Co zrobić gdy załamie się pod tobą lód – jak pomóc innym
Utrzymujące się od kilku dni siarczyste mrozy pościnały lodem okoliczne stawy i zalewiska, kusząc do wejścia na nie.
Ratownicy wodzisławskiego oddziału Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego przestrzegają jednak, że bezpiecznego lodu nie ma. Przyjmuje się co prawda, że w miarę bezpieczny jest ten o grubości powyżej 10 cm (może utrzymać człowieka o wadze ok. 80 kg), ale nigdy nie wiemy, czy w danym miejscu tafla lodu się nie przewarstwia, czyli czy nie nakładają się na siebie kolejno warstwy lodu i wody.
Szybko się położyć
Jeśli już znajdziemy się na zamarzniętej tafli, a ta zaczyna trzeszczeć, bezwzględnie, lekkimi krokami powinniśmy się wycofać do najbliższego brzegu. Jeżeli lód pęka nam pod stopami i spod tafli zaczyna wypływać woda, trzeba się położyć na brzuchu, rozłożyć nogi i ręce, i turlając się lub czołgając, posuwać się powoli do brzegu. Gdybyśmy wpadli do wody, nie możemy wykonywać żadnych ruchów. Jeśli zaczniemy się szarpać, próbować pływać, może się zdarzyć, że dostaniemy się pod taflę lodu, która zatrzyma nas w pułapce. Powinniśmy natomiast chwycić się tafli i odpychając się powoli turlać na brzeg.
Nigdy nie podawaj ręki!
Kiedy zdarzy nam się być świadkiem tonięcia człowieka, natychmiast, o ile oczywiście to możliwe, musimy wezwać drugą osobę do pomocy. Trzeba też położyć się na lód i podając tonącemu kurtkę, gałąź, sanki, czy szalik, powoli wyciągać go na lód, by potem turlając się wydostać na brzeg. W żadnym razie nie można tonącemu podawać ręki, bo ten może i nas wciągnąć pod wodę.
Maluchem na Balaton
Ludzie wchodzą na lód z bezmyślności, głupoty i brawury. Zdzisław Brochocki, prezes wodzisławskiego WOPR–u wspomina jak to kilka lat temu na „Balaton” maluchem wjechał mężczyzna z zamiarem łowienia ryb. – Byłem akurat w pobliżu i po moich ostrzeżeniach wędkarz szybko wycofał się z kąpieliska. Na szczęście nie doszło do tragedii. W ubiegłym roku ratownik wyciągał z opresji 60–letniego mężczyznę – wędkarza, pod którym załamał się lód. – Piłą spalinową wycinał otwór w tafli lodu – mówi Zdzisław Brochocki. – I wtedy lód załamał się pod piłą, wędkarz chciał ją ratować i przy tym sam wpadł do wody. Na szczęście byłem blisko i podając tonącemu kij, wyciągnąłem mężczyznę na brzeg. Po wszystkim wędkarz tłumaczył, że myślał, iż lód jest dostatecznie gruby, by go utrzymać.
W tym roku wodzisławski WOPR nie odnotował żadnych przypadków załamania się lodu pod człowiekiem. I oby tak do końca zimy.
(abs)