Kopalnia Marcel przestaje być bezpieczna?
RADLIN–MARKLOWICE. 45-letni sztygar zmianowy zginął w sobotę 17 marca pod ziemią w Kopalni Marcel. To drugi śmiertelny wypadek w ciągu zaledwie 10 dni w tej kopalni. Mówimy o zakładzie, który równo rok temu został uznany za najbezpieczniejszą kopalnię z uwagi na brak poważnych wypadków.
Sobotnia tragedia rozegrała się o godz. 14.30 na poziomie 400 metrów w marklowickiej części kopalni. – W trakcie prowadzenia prac przy likwidacji ściany doszło do niespodziewanego opadu skał stropowych – mówi Zbigniew Schinohl, dyrektor Okręgowego Urzędu Górniczego w Rybniku. Skały przygniotły sztygara do konstrukcji kombajnu ścianowego zabijając go na miejscu. – Ten wypadek to nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Oberwała się bryła węgla, akurat przechodził tamtędy sztygar – dodaje Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej.
W rejonie wypadku pracowało także dwóch innych górników. Im na szczęście udało się odskoczyć w bezpieczne miejsce. Jeszcze tego samego dnia pracownicy OUG w Rybniku przeprowadzili w kopalni wizję lokalną. Dyrektor urzędu górniczego zdecydował wstrzymać fedrunek w rejonie wypadku do czasu uporządkowania wyrobiska. Chodzi głównie o naprawę obudowy.
Śmierć 45-letniego sztygara zmianowego to druga tragedia w kopalni Marcel w ciągu tygodnia. Poprzedni wypadek wydarzył się 8 marca. Tego dnia nastąpił najsilniejszy wstrząs w ponad 150-letniej historii zakładu. Ciężkich obrażeń doznał 26-letni górnik, który zmarł następnego dnia w szpitalu. Był to wstrząs niespodziewany, spowodowany siłami natury i eksploatacją górniczą. – Natura nas zaskoczyła – mówi Grzegorz Juzek, zastępca dyrektora Okręgowego Urzędu Górniczego.
Tych wypadków nie należy łączyć
KWK Marcel uchodziła za stabilną i przewidywalną pod względem ruchów górotworu. Tymczasem w ciągu ostatnich dwóch tygodni doszło do silnego tąpnięcia, teraz oberwania skały. Czy to oznacza, że ta kopalnia już nie jest bezpieczna? Dozór górniczy wypowiada się bardzo ostrożnie. – Tych wypadków absolutnie nie można łączyć – mówi Zbigniew Schinohl, dyrektor Okręgowego Urzędu Górniczego w Rybniku. Wypadki zdarzyły się w zupełnie innych miejscach kopalni, a przyczyny są różne.
– Często bywało tak, że kopalnia, która zdobywała tytuł najbezpieczniejszej, odpukać, rok później miała wypadki śmiertelne – twierdzi Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej. – Kopalnia Marcel jest jednym z naszych najlepszych zakładów pod względem bezpieczeństwa i wyników ekonomicznych. Zdarzenia losowe jak te z ostatnich dni nie zmienią tej oceny. Czasu, siły i miejsca tąpnięcia się nie przewidzi. Owszem, można założyć, że w danym rejonie może dość do wstrząsów i dlatego stosuje się wszelkie zabezpieczenia – dodaje Madej.
Tutaj fedrunku już nie będzie
Dyrekcja kopalni Marcel nie zamierza wznawiać wydobycia węgla w rejonie tąpnięcia z 8 marca. Są tam już tylko resztki węgla, a zniszczenia są tak duże, że wydobycie nie zrekompensuje kosztów napraw.
Zbigniew Schinohl, dyrektor Okręgowego Urzędu Górniczego w Rybniku po wizji lokalnej przeprowadzonej 12 marca zdecydował o wyizolowaniu dwóch wyrobisk z uwagi na skalę zniszczeń i brak przepływu powietrza. Brak wentylacji grozi nagromadzeniem metanu i samozapłonem węgla. Stąd dyrektor polecił kopalni wykonanie przeciwwybuchowych tam izolacyjnych.
Z zamkniętego rejonu kopalnia zamierza jedynie odzyskać maszyny i urządzenia niezbędne do fedrunku, które mogą być przydatne w innym miejscu. – Aby to zrobić należy wykonać 8 metrów postępu ściany, czyli jeszcze fedrować na takim odcinku. Ale żeby dyrektor urzędu górniczego dał na to zezwolenie, zakład musi dostarczyć opracowanie, z którego będzie wynikać, że wykonanie postępu jest bezpieczne – tłumaczy Grzegorz Juzek z OUG w Rybniku. Zaznacza, że dyrektor weźmie pod uwagę analizę kopalni, ale decyzję podejmie autonomicznie.
W trzech innych wyrobiskach, istotniejszych dla działalności kopalni zniszczenia są mniejsze. Tu prace naprawcze będą mogły być prowadzone. Do tego wniosku doszła komisja składająca się z przedstawicieli nauki, specjalistów ds. zagrożenia tąpaniami, zagrożenia metanowego i szkód górniczych, która obradowała 14 marca. Zespół po analizie danych stwierdził, że nie powinno tam już dojść do wstrząsów wtórnych. Aczkolwiek gwarancji nikt dać nie może.
Tomasz Raudner