Ludzie się skrzyknęli i zagrali Kopciuszka… po śląsku
MSZANA – Po miesiącach prób i wielokrotnych zmianach w scenariuszu wyszła prawdziwa perełka
„Z tej drugij baby to była istno motyka: pysk miała jak wrota i zgniło była do roboty. A te łod ni cery to tyż były bestyje, a do tego szpetne: jedna zezowato, a drugo bachrato” – tak zaczyna się popularna bajka o Kopciuszku, tyle że w wersji śląskiej. A konkretnie połomskiej.
Przedstawienie można było zobaczyć w czwartek 29 marca w Wiejskim Ośrodku Kultury i Rekreacji w Połomi. Zagrali miejscowi, udowadniając, że jeśli się chce to można. Wielu z nich pokazało prawdziwy kunszt aktorski. Kopciucha zagrała Irka Liśnikowska – kierowniczka świetlicy w Gogołowej, chórzysta Ireneusz Fyrla, prywatnie wujek reżyserki spektaklu Agaty Wrożyny (wystąpił w roli Królewicza), pracownica piekarni i członkini Rady Sołeckiej Mirosława Piechaczek (Macocha), Ola Wita i sołtys Magda Herman (Siostry Kopciuszka), Antoni Salamon (ojciec „lebioda”), Aniela Skupień (Dobra Wróżka), konserwator w ośrodku kultury Alojzy Stencel (Król) i mama Oli Wity, Bronisława (Królowa), prezes chóru Połomianka Bernard Maciończyk (Herold) i emeryt Jerzy Maciończyk (Narrator). Do tego grupa krasnoludków i dwa gołębie.
– Pierwszy pomysł na spektakl narodził się już w październiku zeszłego roku. Ale było krucho z obsadą. A zależało mi, żeby jak najwięcej mieszkańców dało się namówić do zagrania – opowiada Agata Wrożyna, dyrektor połomskiego ośrodka kultury, pomysłodawczyni i reżyserka „Kopciucha”.
Po miesiącach prób i wielokrotnych zmianach w scenariuszu wyszła prawdziwa perełka. Spektakl wystawiono przy pełnej, kilkusetosobowej widowni. Ekspresyjna gra aktorów–amatorów i prześmieszne dialogi spowodowały, że sala ryczała ze śmiechu.
(raj), UG Mszana