Pomoc społeczna nie musi kojarzyć się z biedą
O ambicjach, biedzie i strachu z Mirelą Ledwoń, nowym kierownikiem Ośrodka Pomocy Społecznej w Mszanie, rozmawia Anna Burda-Szostek
– Anna Burda-Szostek: – Zdecydowała się pani na przyjęcie funkcji kierownika mszańskiego OPS-u. To ambicja, chęć dokonania zmian w placówce, a może kierował panią jeszcze inny powód?
– Mirela Ledwoń: – Ambicja? Jeśli przyjąć, że wiąże się z chęcią zmiany czegoś, to na pewno tak. Ale przyjęłam tę funkcję, bo chcę zrobić coś więcej dla ludzi. Mam wiele pomysłów, które chciałabym zrealizować. Jeśli można pomóc ludziom będącym w potrzebie, pokierować nimi, tak by osiągnęli sukces, to jest to ogromna satysfakcja. Przez trzy lata byłam kierownikiem świetlicy środowiskowej w Połomi, wiele rzeczy tworzyłam tam od podszewki, dlatego znam się na zarządzaniu takimi placówkami. Poza tym, lubię pracę w ciągłym ruchu, nie lubię stać w miejscu, bo wtedy człowiek się cofa. Dlatego zdecydowałam się na taką zmianę w moim życiu zawodowym.
– Chce pani coś zmienić w funkcjonowaniu OPS-u?
– Na stanowisko kierownika przeszłam jako pracownik socjalny OPS-u, który pracuje teraz w okrojonym składzie. Dlatego trzeba będzie zmienić podział pracy w placówce. Obecnie oprócz mnie zatrudnia ona 3 pracowników socjalnych i 4 administracji. Każdemu z nich będę musiała przydzielić dodatkowe zadania. Myślę też o szerszym dostępie do informacji dla naszych podopiecznych, a to chociażby przez aktualizowane na bieżąco, informacji w gazecie gminnej. Planuję też stworzenie strony internetowej OPS–u. Zależy mi na tym, by placówka ta stała się prestiżową, ale ogólnodostępną dla każdego, a nie kojarzyła się tylko z biednymi, czy ludźmi z marginesu społecznego, jak zazwyczaj ocenia się pracę ośrodków pomocy społecznej.
– Stanowisko kierownicze to duże wyzwanie. Boi się pani tego?
– Nie boję się, choć niepowodzenia zapewne są nieuniknione. Ale jestem twarda, choć bardzo uczuciowa i wiem, że niepowodzenia mnie nie złamią, ale wzmocnią, dodając sił do dalszej pracy.
Dziękuję za rozmowę.