Pracownik kotłowni spadł i zginął
WODZISŁAW 48–letni pracownik Kotłowni Jedłownik zginął 28 kwietnia rano w zakładzie.
Mężczyzna, mieszkaniec Pszowa, spadł z wysokości. Poniósł śmierć na miejscu. Prowadząca postępowanie Prokuratura Rejonowa w Wodzisławiu zleciła sekcję zwłok. Inspektor z rybnickiego oddziału Okręgowego Inspektoratu Pracy w Katowicach ustalił, że nie ma świadków zdarzenia. W tym czasie w kotłowni pracowały jeszcze dwie osoby, ale żadna nie widziała upadku. Pracownicy znaleźli martwego kolegę i zawiadomili szefostwo. Ze wstępnych ustaleń inspekcji wynika, że w kotłowni jedna z firm prowadziła remont. Na czas pracy zdemontowała barierki ochronne. Jednak po zakończonej robocie barierki nie pojawiły się na swoim miejscu. – Przerwa w barierkach wynosiła około jednego do półtora metra. Prawdopodobnie przez tę lukę pracownik spadł. Inspektor w trybie natychmiastowym polecił zamontować brakujące ogrodzenie – mówi Michał Podsiedlik, pracownik OIP w Katowicach. Postępowanie prowadzone przez PIP jeszcze trwa. Na razie nie ma sformułowanych wniosków czy wymierzonych kar. Kotłownia jest częścią Zakładu Elektrociepłownie należącego do Kompanii Węglowej.
(tora)