Nowy chodnik zarwał się w jednej chwili
WODZISŁAW – Fuszerka firmy wykonującej chodnik czy bezlitosne prawa natury
– Chodnik oddany niedawno do użytku zarwał się w mgnieniu oka – mówi Leokadia Pluta z Wodzisławia, która utkwiła swoim autem na ul. Michalskiego. Jak się okazało, kobieta wpadła w swoistą pułapkę. Kostka brukowa wisiała w powietrzu. Pod nią wielka wyrwa i brak jakiejkolwiek podbudowy.
Po trzech latach prac, w październiku ubiegłego roku oddano do użytku drogę i chodnik przy ul. Michalskiego w Wodzisławiu. Inwestycja kosztowała 13,5 mln zł. Cieszy oko mieszkańców, a od niedawna rodzi wątpliwości co do jakości wykonanych robót. W ubiegłym tygodniu niewiele brakowało, by doszło tutaj do tragedii.
Dziękuję panom w mundurach
Leokadia Pluta jak co dzień 16 maja wracała do domu samochodem. Nie spodziewała się, że chodnik, na którym zawraca jest niebezpieczny. W jednej chwili się zarwał.
– Na szczęście wpadło tylko koło. Auto zatrzymało się na podwoziu. Do dzisiaj nie wiem jak to możliwe, aby kostka brukowa wisiała w powietrzu. Pod nią nie było zupełnie nic. Żadnej podbudowy tylko wielka dziura – relacjonuje pani Leokadia. – Dobrze, że padło na mnie, a nie na przykład na dziecko jadące rowerem. Strach pomyśleć co wówczas mogło się stać – wzdycha wodzisławianka.
Pani Leokadia zdarzenie potraktowała z uśmiechem. Tym bardziej, że natychmiast mogła liczyć na pomoc strażników miejskich i straży pożarnej. Podnieśli auto na specjalnych poduszkach i odholowali. – Na miejscu był m.in. Tomasz Szadurski ze straży miejskiej i Damian Dylewski ze straży pożarnej. Panowie zadziałali błyskawicznie. Dziękuję im serdecznie raz jeszcze – mówi kobieta.
Mieszkańcy ostrzegali znacznie wcześniej
Mieszkańcy już tydzień wcześniej zauważyli, że chodnik się odkształca. 10 maja jeden z nich poinformował o tym Straż Miejską w Wodzisławiu. Funkcjonariusze przekazali zgłoszenie do Służb Komunalnych Miasta, a pracownik zakładu ogrodził miejsce taśmą. Tę jednak ktoś bardzo szybko zdemontował. W tej sytuacji właściciel pobliskiej restauracji Ostrawa położył w miejscu zagrożenia drewnianą paletę. Również i ona zniknęła. Gdy pani Leokadia parkowała, miejsce nie było więc zabezpieczone. Barierki pojawiły się dopiero po feralnym zdarzeniu. Dlaczego wcześniej, przez tydzień, nikt nie naprawił chodnika?
– Czekaliśmy na odpowiedź Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Istniało bowiem przypuszczenie, że wyrwa utworzyła się na skutek prac prowadzonych w tym miejscu przez wodociągi – mówi Barbara Chrobok, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Wodzisławiu. – Odpowiedź otrzymaliśmy dopiero po kilku dniach i wynika z niej, że wodociągi ze sprawą nie mają nic wspólnego – dodaje pani rzecznik.
Jak to więc możliwe, by pod kostką brukową zabrakło podbudowy? – Takie sytuacje w naszym mieście zdarzają się dość często. Istnieją tutaj stare kanały, którymi przedostaje się woda i wypłukuje podbudowę drogi czy chodnika. Poza tym teren jest trudny, ponieważ głębiej występuje tzw. kurzawa, a więc sypki materiał bardzo podatny na wypłukiwanie – wyjaśnia Barbara Chrobok.
Zagrożenie już usunięto. Firma odpowiedzialna za inwestycję naprawiła chodnik w sobotę 19 maja.
(raj)