Warto układać się z kibolami?
RADLIN. Miejscowi kibole Ruchu Chorzów wdarli się po meczu do budynku klubowego i zniszczyli drzwi szatni gości.
Mecz Górnika Radlin z Naprzodem Czyżowice rozegrany 2 czerwca, a także następujące po nim wydarzenia zapiszą się jako niechlubna data w radlińskim sporcie. W 80. minucie sędzia przerwał mecz na minutę. Ktoś z miejscowych kibiców ubrany w czarną koszulkę z napisem Ruch Chorzów rzucił puszką z piwem w kierunku przyjezdnych piłkarzy. Po meczu około 20-osobowa grupa kiboli wdarła się do budynku próbując wejść do szatni gości. Kopali w drzwi. Śladem jest wybita dziura. Feliks Szweda, sekretarz klubu mówi, że piłkarze i działacze Górnika powstrzymali kiboli i do szatni nie weszli. Inaczej doszłoby do bijatyki. „Zachowując się bardzo agresywnie, wygrażając całej drużynie gości i chcąc ich pobić zdemolowali drzwi do szatni. W związku z tym faktem trener Czyżowic zgłosił uraz prawej ręki. Brak odpowiedniej ilości służb porządkowych oraz jakiejkolwiek reakcji na zaistniałe zdarzenie oraz całe zawody” – napisał sędzia w protokole zawodów.
Nie podyktował karnego
Szefowie Górnika Radlin są załamani. Zdają sobie sprawę, że klub czeka co najmniej 1000 zł kary finansowej. – Dla klubu to bardzo duża suma. Mamy za to opłaconych sędziów na 3 meczach – mówi Feliks Szweda. Jednak nie finanse są najbardziej dotkliwe. Boli to, że miejscowe chłopaki naruszają nietykalność szatni zawodników i niszczą swój obiekt. – Nigdy, jak działam w klubie 30 lat, a doliczając lata kiedy grałem to 50 lat, kibice nie wdarli się do budynku – mówi Feliks Szweda. Czy coś mogło ich sprowokować do ataku na przyjezdnych? – Powód się znalazł. Wpierw sędzia nie podyktował dla nas ewidentnego rzutu karnego. Nasz zawodnik złamał przy tym rękę. To rozsierdziło wszystkich. Później przy schodzeniu piłkarzy do szatni kibice, jak to kibice krzyczeli na bramkarza i innych. Bramkarz pokazał im pewien gest – mówi sekretarz. Tłumaczy, że zabezpieczenie meczu było takie, jak każdego innego spotkania ligowego. Porządkowi zapewnili piłkarzom bezpieczne przejście ze stadionu do budynku. W Radlinie boisko i szatnie oddzielone są ulicą.
Malowanie budynków to inna sprawa?
Zdarzenia na boisku w żaden sposób nie usprawiedliwiają zachowania kiboli. Wszystko dzieje się w mieście, którego władze starają się dogadywać z kibicami i z nimi współpracować, za to zresztą spotyka je krytyka. Od lat miasto i klub organizują dla kibiców turnieje im. Remigiusza Thiema. – Gra 16 czy 18 drużyn kibiców. Miasto daje im wszystko na turniej – mówi sekretarz. Z dumą pokazuje wizualizację zmodernizowanego stadionu Górnika Radlin. Obiekt wygląda na nim okazale. Przebudowa stadionu póki co pozostaje projektem, na który potrzeba milionów. W klubie zastanawiają się, czy w ogóle warto starać się o modernizację.
Dla kogo, skoro swoi niszczą swoje?
Ostatnio władze Radlina dogadały się w sprawie udostępniania wybranych budynków czy powierzchni do graffiti. Miasto zapewnia kibicom farby, ustala z nimi projekty graffiti. W zamian oczekuje, by kibice nie niszczyli sprajem elewacji poprzez wypisywanie haseł czy malowanie symboli Ruchu Chorzów. Zbigniew Podleśny, zastępca burmistrza tłumaczy, że porozumienie dotyczy innej sprawy niż mecze i na chwilę obecną nie jest zagrożone.
(tora)