Gorąco na Głożynach – daleko do zgody w sprawie przedszkola
RADLIN. Nie udało się dogadać uczestnikom spotkania w SP 3 w sprawie braku miejsc w przedszkolu dla dzieci 3- i 4-letnich z Głożyn. Zorganizowane 5 czerwca zebranie momentami było gorące.
Propozycja na piśmie
Władze Radlina powtórzyły swoją propozycję, mianowicie utworzenia w szkole oddziału przedszkolnego, do którego miałyby chodzić 6-latki. Do zwolnionego w ten sposób pomieszczenia w przedszkolu miałyby trafić młodsze dzieci. Problem braku miejsc dla 3- i 4-latków na Głożynach byłby rozwiązany. Dziś tego miejsca nie ma około 22 dzieci. Henryk Brachmański, dyrektor Miejskiego Zespołu Obsługi Placówek Oświatowych przedstawił na piśmie zakres prac, które miałyby zostać przeprowadzone w szkole, żeby zapewnić 6-latkom taki sam standard, jaki miałyby w przedszkolu. Rodzice zgłaszają pomysłyRodzice 6-latków dali jasno do zrozumienia, że nie chcą posyłać dzieci do oddziału w szkole. Dla nich to jednoznaczne z posłaniem ich po prostu do szkoły. Wybrali przedszkole i tam chcą od września widzieć swoje dzieci. Proponowaną adaptację uważają za prowizorkę. Rodzice zgłosili też swoje propozycje dotyczące 3- i 4-latków. Ich zdaniem można zaadoptować bibliotekę, która jest połączona z przedszkolem. Inną opcją jest posłanie dzieci do prywatnego Klubu Malucha w Radlinie, gdyby miasto dotowało pobyt dzieci. Władze miasta nie przyjęły tych pomysłów. Henryk Brachmański tłumaczył, że można przekazać prywatnej jednostce pieniądze, jeśli jest w rejestrze placówek oświatowych, a wspomniany Klub nie jest. Burmistrz Magiera powiedziała z kolei, że adaptując bibliotekę pogrzebano być szansę wybudowania zespołu szkolno-przedszkolnego na Głożynach. Teren już jest pod ten obiekt, w tym roku ma ruszyć projektowanie. – Ciężko byłoby mi przekonać radnych, by wyłożyli na to pieniądze, gdybyśmy zdecydowali się przerobić bibliotekę. Powiedzieliby, że przecież już mamy przedszkole – mówiła Barbara Magiera. Zgodziła się, że w szkole jest ciasno. Ale tłumaczyła, że z oddziałem przedszkolnym w podstawówce byłoby 14 oddziałów. Kiedyś było 19 oddziałów.
Nie myślą o uczniach?
Ewa Świątkowska-Stec, przewodnicząca rady rodziców w Szkoły Podstawowej nr 3 uważa, że myśli się o przedszkolakach, a nie bierze się pod uwagę komfortu czniów. Z powodu utworzenia oddziału dla przedszkolaków wszyscy uczniowie klas 4, 5 i 6 mieliby zostać przeniesieni na piętro. – Nie wyobrażam sobie umieszczenia ich tam. Może kiedyś było tu 19 oddziałów, ale czasy się zmieniły i mamy prawo oczekiwać dobrych warunków – mówiła. Oddanie sali przedszkolakom zawęziłoby pole manewru przy ustalaniu planu lekcji, co przełoży się na ich wydłużenie. Dziś niektóre grupy kończą o godz. 16.15.Monika Grobelny, jedna z matek mówiła, że lepiej byłoby zrezygnować z doraźnych prac, a zaoszczędzone pieniądze włożyć w zbudowanie proponowanego zespołu szkolno-przedszkolnego.
Zgoda niepotrzebna
Katarzyna Szmuk, jedna z matek zapytała, czy władze mogą zdecydować o utworzeniu oddziału mimo sprzeciwu rodziców. Halina Mizia, naczelnik wydziału edukacji odparła, że prawo nie wymaga zgody rodziców. Decyzję mogłaby podjąć rada miasta bez pytania rodziców o zdanie. Po to jednak spotkanie, aby nie robić niczego wbrew rodzicom, a znaleźć kompromis. Na kompromis jednak się nie zanosi. Radni muszą wszystko rozważyć, bo to oni podejmą decyzję – tworzyć oddział, czy nie. W każdym scenariuszu ktoś będzie niezadowolony.
(tora)