Kandydatów do chóru szuka nawet pani wójt
LUBOMIA. W ratowanie 100–letniego chóru włączają się samorządowcy.
W ubiegłym tygodniu informowaliśmy o jubileuszu 100-lecia chóru „Lutnia” z Lubomi. Mimo pięknej historii nad chórem zbierają się czarne chmury. Padają nawet deklaracje, że od września chór zawiesza działalność. Wszystko przez brak chętnych do śpiewania. Obecnie chór liczy 25 członków, w większości osób w starszym wieku. Prezes chóru i jego dyrygent Ryszard Klimanek narzeka na brak świeżej krwi. Obie funkcje piastuje od 26 lat i nie ukrywa, że chętnie przekazałby pałeczkę komuś młodszemu. O zawieszeniu działalności chóru nie chce słyszeć Maria Fibic, zastępca wójta Lubomi. – Taki krok można zawsze łatwo zrobić. Ale reaktywować chór będzie znacznie trudniej. A przecież nie można tak łatwo zaprzepaścić 100-letniej tradycji – mówi pani wójt. Dlatego sama postanowiła szukać potencjalnych śpiewaków. Najpierw dała ogłoszenie do kościoła. Ksiądz chętnie się zgodził i po mszach zgłosiły się trzy osoby. Pomógł też przewodniczący rady gminy Roman Bizoń, który podpowiada kto jego zdaniem obdarzony jest dobrym głosem. – Na mszy specjalnie naciągam ucho i nasłuchuję kto ładnie śpiewa – mówi pół żartem, pół serio Bizoń. W efekcie Maria Fibic odwiedziła w domach kolejne pięć osób z propozycją, by zapisały się do chóru. – I nikt mi nie odmówił. Łącznie mam już więc ośmiu nowych członków chóru. To osoby zazwyczaj w średnim wieku, ale zdarzają się również takie po 30-stce. A to nie wszystko, bo zamierzam złożyć wizytę kilku następnym osobom, które moim zdaniem dobrze śpiewają – zaznacza Fibic. Na pytanie czy sama też do chóru jako lubomiczka się zapisze, odpowiada, że pomyśli o tym, ale dopiero po przejściu na emeryturę.
Artur Marcisz