Nie jestem ideałem i zdarza mi się dać klapsa
Wolę być dla niektórych „wyzwolonych” zaściankowym konserwatystą, niż osobą która uważa, że dziś wszystko wolno – mówi Marek Wystyrk, radny z Rydułtów, prywatnie ojciec trójki dzieci. W przeddzień Dnia Ojca, przypadającego 23 czerwca, opowiada o swojej miłości do pociech.
Dzieci mają swoje sposoby na „zmiękczenie” taty. – Czasami, jak któreś zasłuży na karę i ma na przykład zakaz oglądania telewizji czy gry na komputerze, to nie do końca potrafię to wyegzekwować – śmieje się Marek Wystyrk, radny miasta Rydułtowy. – Wystarczy, że usłyszę: „Tatusiu kochany” i już mięknę. A już moja córka Agatka, to ma w sobie coś takiego, że potrafi ze mną zrobić wszystko.
Gotowy do bycia tatą
Pan Marek jest ojcem 13-letniego Szymona, 4-letniej Agatki i półtorarocznego Karolka. Gdy urodził się mu się pierwszy syn miał 26 lat. – Byłem gotowy do ojcostwa. Po dwóch latach małżeństwa bardzo chcieliśmy już z żoną mieć dzieci, oboje byliśmy na to psychicznie przygotowani – wspomina. Był przy narodzinach wszystkich swoich dzieci. – Nie ukrywam, że za każdym razem było to dla mnie wielkie przeżycie – mówi. – Oczywiście, na początku miałem wiele obaw czy dam radę, ale chciałem być przy żonie i ją w jakiś sposób wspomagać. Na szczęście przeżyłem to spokojnie i przy następnych dzieciach mój udział w porodzie był już swego rodzaju standardem.
Miała być córka, jest Szymon
Marek Wystyrk śmieje się, że narodziny Szymona były dużym zaskoczeniem, bo lekarz mówił o córce. Wybrali już nawet dla niej imię, a tu taka niespodzianka. Problemów z pomocą przy małych dzieciach nie miał. Kąpanie noworodka, jego pielęgnacja, przygotowywanie posiłków, nie było dla pana Marka żadną nowością, bo był już „zaprawiony w bojach”, pomagając wcześniej przy dzieciach swojej siostrze. Ale chętnie dokształcał się czytając fachową literaturę i słuchając rad doświadczonych rodziców.
Tato, podaj mi szminkę
Dzieci zaskakują go codziennie. Na przykład swoją wrażliwością na krzywdę, która dzieje się komuś innemu. Starszy syn zaskakuje tatę wiedzą na temat piłki nożnej. Bez zastanowienia potrafi podać nazwisko zawodnika, który kilkadziesiąt lat temu strzelił gola w jakimś meczu. 4-letnia Agatka, jak na prawdziwą kobietę przystało, co chwilę zmienia kreacje, używa szminek i kosmetyków mamy. – Czasem nawet prosi mnie bym jej w tym pomagał – uśmiecha się pan Marek. Najmłodszy Karolek zaś lubi gramolić się na kolana taty i prosić go o przeczytanie książki.
Siła spokoju
Trójka dzieci to duże wyzwanie i bez współpracy współmałżonków i podziału obowiązków trudno byłoby je wychować. Dlatego rydułtowianin stara się odciążać żonę Katarzynę od wielu codziennych obowiązków: chodzi z dziećmi na spacery, pomaga w lekcjach, sprząta dom, a czasem nawet ugotuje obiad. Najstarszy syn jest fanem piłki nożnej, więc często rozgrywają mecze, z córką i najmłodszym synem układa klocki, puzzle, maluje czy też zabiera dzieci na wycieczki rowerowe. Ale jak to wszystko pogodzić z pracą zawodową i działalnością samorządową? – Łatwo nie jest – przyznaje radny. – Ale staram się wszystko godzić tak, żeby nie zabrakło mi czasu dla rodziny. Dużym wsparciem jest dla mnie żona, która jest wspaniałą matką. I gdyby nie jej wyrozumiałość i akceptacja tego co robię, to zapewne nie byłoby najlepiej. Bardzo staram się być tzw. „siłą spokoju”, ale nie jestem ideałem i zdarza mi się czasem podnieść głos na dziecko, czy dać klapsa. Ale staram się, by moje stresy i frustracje nie przechodziły na dzieci, a emocje rozładowuję w sporcie.
Związkom homoseksualnym – nie
Marek Wystyrk wielokrotnie podkreśla, że dzieci są dla niego Bożym darem. – To nasza przyszłość i swego rodzaju gwarant przetrwania rodziny, tradycji, a idąc dalej – całego narodu – mówi. – Jestem przeciwny kreowaniu związków homoseksualnych jako rodziny – dodaje. – W swoich poglądach wolę być dla niektórych „wyzwolonych” zaściankowym konserwatystą, niż osobą która uważa, że dziś wszystko wolno. I w takim duchu staram się wychowywać swoje dzieci. A jakich rad rydułtowianin udzieliłby początkującemu ojcu? – Powiedziałbym mu, żeby nie bał się ojcostwa, po drugie maksymalnie wyręczał żonę w codziennych obowiązkach związanych z dziećmi i dużo z nimi rozmawiał. One muszą czuć, że tata jest równie ważny i opiekuńczy jak mama, bo to tworzy w dziecku poczucie bezpieczeństwa i zrozumienia.
Anna Burda-Szostek