Skoście trawę, bo podpalimy
RADLIN – Grupa mieszkańców przyszła do mnie wieczorem do domu i powiedziała, że jeśli miasto nie zrobi porządku z trawą, to na jesień ją podpalą – mówi Ludwik Blanik, radny miejski
Rzecz dotyczy niekoszonej trawy na prywatnej działce graniczącej z wąską odnogą ul. Mariackiej. Trawa osiąga półtora metra wysokości i więcej. Kładzie się na bocznicę zakrywając ją w połowie. Nie ma tam chodnika, ani pobocza. Kładąca się trawa stanowi głównie problem dla dzieci, ale nawet auta nie mają swobody przejazdu. – Jest to działka prywatna o nieuregulowanej sytuacji prawnej. My możemy jedynie grzecznie prosić właściciela czy spadkobierców o zaprowadzenie porządku – mówi Marcin Król, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ekologii.
Skosimy a potem nas rozliczą
Argumenty nie trafiają do ludzi. Zastanawiają się dlaczego straż miejska może sprawdzać, czym palą w piecach i wystawiać mandaty, a nie może zdyscyplinować właściciela do zadbania o działkę, skoro zagraża to bezpieczeństwu użytkowników drogi. – Rzeczywiście stwarza to zagrożenie – mówi Ludwik Blanik. Temat poruszył 26 czerwca na sesji rady miasta. Barbara Magiera, burmistrz odpowiedziała, że w poprzedniej kadencji urzędnicy mieli do czynienia z podobnym problemem. – Rozwiązaliśmy go, a jeden radny rozliczał nas, dlaczego kosiliśmy nieswoją działkę. Dlatego proszę mi wierzyć, że jesteśmy bardzo ostrożni w podejmowaniu takich działań – mówiła burmistrz.
Radny z kosą ruszy w teren?
Trawa na razie ma około metra wysokości. Ludzie mają w pamięci lata poprzednie i boją się, że sytuacja może się powtórzyć. – Jak się nic nie zmieni, to za miesiąc trawa znów będzie zalegać na połowie drogi. Jeśli dla miasta jest problemem, żeby skosić szeroki na metr i długi na 70 metrów pas trawy, to sam wezmę kosę i to skoszę – zapowiada radny.
(tora)