Wodzisław nas zaskoczył
POWIAT – Co robić, by na komunikacji nie stracili mieszkańcy, a koszty nie zjadły budżetów – gminy zastanawiają się nad przyszłością MZK po wyjściu Wodzisławia ze związku
Zaskoczenie, rozczarowanie, a nawet lekki niesmak – takie reakcje we władzach Pszowa, Rydułtów, Radlina, Marklowic i Mszany budzi decyzja Wodzisławia o wyjściu z końcem roku z Międzygminnego Związku Komunikacyjnego. W ostatnim wydaniu „Nowin Wodzisławskich” przedstawiliśmy racje Wodzisławia. Dziś opinie sąsiadów Wodzisławia. – Sytuacja jest trudna – przyznaje Henryk Hajduk, zastępca burmistrza Rydułtów. – Problem jest obustronny. Nie tylko nasi mieszkańcy będą mieć problemy z dotarciem do Wodzisławia. Stamtąd masę osób dojeżdża do kopalni czy szkół – mówi Henryk Hajduk.
Zmarnowana szansa
– Szkoda, że nie było wcześniej żadnego sygnału ze strony Wodzisławia w tej sprawie. W pierwszym półroczu można było się wspólnie zastanowić nad uzdrowieniem sytuacji w MZK, albo nad wspólnym wyjściem ze związku i stworzeniem czegoś innego. A tak pół roku zostało zmarnowane – mówi Zbigniew Podleśny, zastępca burmistrza Radlina. Znacznie ostrzej wypowiada się wójt Mszany Mirosław Szymanek. – Organizacje typu MZK to nie zabawa. Mamy żal do Wodzisławia, bo o sprawie mógł nam powiedzieć wcześniej, a tak o wszystkim dowiedzieliśmy się z prasy – mówi. – Nie po to samorządy zrzeszały się w MZK, by z niego wychodzić, ale by sobie wzajemnie pomagać. A teraz Wodzisław wszystko burzy. Jeśli chce się współpracować, to trzeba także posłuchać opinii innych gmin. W przeciwnym razie jako powiat będziemy się cofać – dodaje Szymanek. Zdziwienia wystąpieniem Wodzisławia z MZK nie kryje Piotr Galus, wicewójt Marklowic. – Trudno, nie będziemy się z tego powodu obrażać, ani próbować mówić władzom Wodzisławia, co mają robić. Ale prawdą jest, że skomplikuje nam to życie – mówi Piotr Galus.
Komunikacja potrzebna młodzieży
– Na dobrej komunikacji zależy głównie uczniom. Do Wodzisławia ludzie dojeżdżają też załatwiać sprawy czy pracować. Ale pracujący sobie poradzą. Uczniowie już nie. Mój syn chodzi do gimnazjum w Wodzisławiu. Już teraz miał problem z dojazdem, kiedy lekcje zaczynały się o nietypowej porze, czyli o godz. 7.15. Musieliśmy dowozić go autem. Nie wiem, jak to będzie po zmianach – zastanawia się Marek Hawel, burmistrz Pszowa.
Wśród samorządowców pojawiają się opinie, że szkody mogą ponieść wodzisławskie gimnazja i szkoły ponadgimnazjalne. Jeśli nie będzie dobrych połączeń, młodzi ludzie mogą rezygnować z wyboru szkoły w Wodzisławiu i częściej decydować się np. na Rybnik czy Jastrzębie. Starosta wodzisławski, czyli organ prowadzący szkoły ponadgimnazjalne problemu nie lekceważy. – Gdyby sprawa połączeń gmin z Wodzisławiem nie została rozwiązana, starosta zajmie się organizacją transportu, aby młodzież mogła dotrzeć do szkół, ale w takiej formule, aby nie obciążać budżetu powiatu – mówi Wojciech Raczkowski, rzecznik prasowy starostwa w Wodzisławiu.
Kto za to zapłaci?
Na wystąpienie Wodzisławia błyskawicznie reaguje też sam MZK. Benedykt Lanuszny, dyrektor biura MZK w piśmie rozesłanym do swoich członków informuje, że Związek wypowiada umowę na obsługę komunikacyjną całego powiatu i musi ogłosić nowy przetarg. 10 lipca ma się odbyć narada, podczas której zostaną omówione trasy linii i zasady finansowania. – Pewne linie można poprowadzić z pominięciem Wodzisławia, ale niektórych nie sposób tak wytyczyć. Na przykład z Jastrzębia do Radlina najkrótsza droga wiedzie przez Wodzisław. Pozostaje pytanie, kto zapłaci za przejazd przez Wodzisław – zastanawia się Zbigniew Podleśny. Samorządowcy liczą się ze wzrostem kosztów, czy to poprzez podniesienie składek członków związku, czy poprzez podwyżkę cen biletów.
tora, abs