Pszowska hałda zmieni się w zagłębie rozrywki
PSZÓW – Była hałda ma szansę stać się wielohektarowym terenem sportowo-rekreacyjnym. Stok narciarski z kolejką szynową, tor saneczkowy, wodny plac zabaw – tak w ciągu kilku lat ma wyglądać zagospodarowany teren po tzw. zielonej hałdzie w Pszowie.
Nowe oblicze hałdy za miliony złotych
Na obszarze obecnej tzw. zielonej hałdy ma powstać kompleks sportowo – rekreacyjny. Największą atrakcją ma być usypana sztucznie góra. Byłaby wyższa od dzisiejszej hałdy. Znajdzie się na niej stok narciarski o długości około 240 metrów z wyciągiem szynowym, a także urządzenie umożliwiające zjazdy poza zimą, np. tor saneczkowy. W innych punktach znalazłyby się plac zabaw, park z miejscami wypoczynkowymi i wodny plac zabaw, czyli zespół brodzików ze zjeżdżalniami. – Założyliśmy, że kompleks ma być całoroczny. Celujemy w rzeczy, których nie ma w okolicy. Chcemy być konkurencyjni – mówi Marek Hawel, burmistrz Pszowa.
Stok narciarski z wyciągiem
Obszar ma powierzchnię 17 hektarów. Atrakcje ulokowane będą punktowo. Byłyby płatne. Magnesem samym w sobie przyciągającym ludzi ma być fantazyjnie uformowany teren z pagórkami, wąwozami. Główne wejście z dużym parkingiem ulokowane zostanie przy ul. Traugutta. Pewne wyobrażenie o całości daje makieta znajdująca się w urzędzie miasta. – Planując od razu bierzemy pod uwagę koszty utrzymania. Chcemy, aby było to jak najtańsze. Dlatego kompleks ma być całoroczny. Gdyby skupić się na zimie, to przy dobrych warunkach stok byłby czynny 2–3 miesiące, a infrastruktury trzeba byłoby pilnować cały rok – tłumaczy burmistrz. Rachunek ekonomiczny przesądził również o wyborze wyciągu narciarskiego. Marek Hawel tłumaczy, że montaż wyciągu linowego ze słupami byłby drogi i trudny do wykonania na niezbyt litym podłożu, jakim jest hałda. W planach nie ma również typowego basenu pływackiego. – Jego utrzymanie byłoby kosztowne, a wiem z doświadczenia i obserwacji, że zwykle takie baseny są puste. Ludzie korzystają z jaccuzi, zjeżdżalni, gromadzą się w brodzikach przy bawiących się w nich dzieciach. Dlatego planujemy tego typu brodziki – mówi burmistrz.
Rekompensata uciążliwości
O kompleksie nie byłoby mowy, gdyby nie współpraca, którą Pszów nawiązał z firmą Gwarex. Przedsiębiorstwo kupiło hałdę od Kompanii Węglowej. Tona po tonie przewozi materiał do swojego zakładu odzyskującego węgiel w Bukowie. – Zdawaliśmy sobie sprawę, że eksploatacja hałdy wiąże się z uciążliwościami dla mieszkańców. Bałem się nawet, że nie dostaniemy pozwolenia na tę działalność. Chcieliśmy coś zaproponować miastu i jego mieszkańcom w zamian. W miejscach, gdzie już hałdy rekultywowaliśmy mamy dobrą opinię i chcę ją utrzymać – mówi Michał Niewiadomski, właściciel Gwarex–u. Za około 3 lata po skończonej eksploatacji firma nie będzie już potrzebować tego terenu. Dlatego zaoferowała władzom Pszowa, że przekaże go miastu za symboliczną złotówkę. Jednocześnie firma zaproponowała, że prowadząc swoją działalność będzie sukcesywnie kształtować teren pod jego wykorzystanie po skończonej eksploatacji. – Zaproponowaliśmy władzom, żeby powiedziały nam, jak teren przygotować. Sfinansujemy projekt i prace ziemne – mówi Michał Niewiadomski. Komisja składająca się z przedstawicieli rady miasta, burmistrza i zastępcy oraz urzędników pół roku zastanawiała się, co mogłoby powstać w miejscu byłej hałdy. – Powstała koncepcja kompleksu z konkretnymi atrakcjami, które miałyby tam się znaleźć – mówi Marek Hawel, burmistrz Pszowa. Firma szacuje koszt formowania terenu na około 10 mln zł. Prace ziemne muszą uwzględniać ekspertyzy Głównego Instytutu Górniczego, z których wynika, że hałda mimo zrekultywowania wciąż posiada miejsca zapalne. Według GIG ryzyko zapłonu sięga tam 4 stopnia. To wysoki stopień. Po skończeniu prac obszar będzie bezpieczny. Gwarex szacuje, że udział materiału palnego nie będzie przekraczał 1 procenta.
Rynek też był niepewny
Czy miasto rzeczywiście zrealizuje koncepcję? – Można powiedzieć, że jest pewna i niepewna jak każda inwestycja. Kiedy robiliśmy plan na rynek, też ludzie pytali, na ile jest realny. Jak nie będziemy mieć żadnych planów i koncepcji na przyszłość, to nic nie powstanie. Teraz nie dam sobie głowy obciąć, że powstanie to w ciągu 2, 5, 10 lat. Ale będziemy mieli gotowy projekt, z którym można już startować po pieniądze europejskie. Można tym interesować inwestorów komercyjnych. Poza tym co zyskujemy – na pewno miliony, które wydalibyśmy na ukształtowanie gruntu. Teren dostaniemy za złotówkę, o czym nie byłoby mowy, gdyby dalej należał do Kompanii Węglowej. Przysługiwało nam jedynie prawo pierwokupu hałdy za około 1 milion zł. Nie chcieliśmy się na to zgodzić. Hałda wciąż była groźna. Teraz eksploatuje ją firma, skora do współpracy z miastem, która w dodatku płaci podatek za teren i chce się dogadać co do ukształtowania według naszych zaleceń. Sytuacja wydaje się niemal idealna – tłumaczy burmistrz.
Tomasz Raudner