Jazda na symulatorze zderzeń aż zęby zgrzytają
Wodzisław – W warsztacie samochodowym w Zawadzie powstał samochodowy symulator zderzeń
Rozsiadam się wygodnie w fotelu samochodowym. Zapinam pasy i ruszam. Jadę 13,5 km na godzinę. Nagle bum. Gwałtowne uderzenie z całą mocą wypycha mnie do przodu, aż czuję ukłucie między żebrami. Na szczęście mam zapięte pasy, a zderzenie to nie realna stłuczka, ale jej symulacja wykonana w tzw. symulatorze zderzeń.
Jazda bez trzymanki
W ubiegłym roku Sabina Orlik z Ośrodka Szkolenia Kierowców w Wodzisławiu, wraz z Tadeuszem Zdrojewskim – właścicielem warsztatu samochodowego w Zawadzie postanowili skonstruować samochodowy symulator zderzeń. – Słyszałem o takim urządzeniu i byłem ciekaw jak to działa – wspomina Tadeusz Zdrojewski. – Pomyślałem, że fajnie byłoby samemu coś takiego zrobić.
Pan Tadeusz zaczął szperać w internecie, podpatrując tam podobne urządzenia. Z czasem zbudował stalowy stelaż symulatora i zaczął próby jego działania. – Byłem niecierpliwy i nie mając jeszcze zamontowanego fotela robiłem próby zderzeniowe jeżdżąc na samym stelażu – śmieje się mężczyzna.
Fotel z mazdy, pasy z cinquecento
Konstrukcja stelaża symulatora ma 4 m długości, pół metra szerokości, zaś jej wysokość w najwyższym punkcie to 70 cm. Całość urządzenia uzupełnia fotel samochodowy pochodzący z rozbitej mazdy i pasy bezpieczeństwa z cinquecento. Zaprojektowanie urządzenia trwało kilka miesięcy, zaś samo jego wykonanie zajęło mechanikowi zaledwie tydzień.
Teraz symulator zderzeń, który stanowi element wyposażenia wodzisławskiego ośrodka szkolenia kierowców, wypożyczany jest nieodpłatnie na różnego typu festyny i zloty samochodowe. Zainteresowanie nim jest bardzo duże. – Jazdy na symulatorze chcą spróbować zarówno nastolatki, jak i osoby leciwe – mówi Sabina Orlik. – Pamiętam mężczyznę, który ważył ponad 110 kg. Kilka razy przymierzał się, by usiąść w symulatorze. Bał się, więc do tej próby podchodził czterokrotnie.
To nie zabawka
Dla wielu, zwłaszcza tych najmłodszych, symulator to rodzaj zabawki. Ale przecież nie o to w nim chodzi. – Przesłanie jest proste: wsiadając do samochodu zawsze trzeba zapinać pasy, bo nawet przy prędkości 13 km/godzinę, podczas zderzenia siła uderzenia oddziałująca na kierowcę i pasażerów jest bardzo duża – mówi Sabina Orlik. – Każdy, kto doświadczył jazdy na symulatorze przyznaje, że nie zdawał sobie sprawy, jak duże są to obciążenia.
– Czasem, jak ktoś podczas jazdy na tym urządzeniu zaciśnie zbyt mocno zęby, to może nimi nieźle zadzwonić – dodaje Tadeusz Zdrojewski.
(abs)