Zamiast wymarzonego domu proces i długi
PSZÓW – Rybniczanin oskarża firmę budującą mu dom w Krzyżkowicach o oszustwo. Właściciel firmy odpowiada klientowi – spotkamy się w sądzie.
Pan Rafał z Rybnika (nazwisko do wiadomości redakcji) postanowił wybudować wymarzony dom. Wziął kredyt hipoteczny i znalazł firmę, którą polecił mu znajomy. Dzisiaj żałuje tej decyzji.
Budowa w Krzyżkowicach ruszyła. Po fundamentach przyszedł czas na ściany, potem dach. Wszystko wskazywało na to, że szybko uda się wybudować dom. Do czasu. – Po pewnym czasie zorientowaliśmy się, że niektóre elementy zostały wykonane nie tak jak być powinno. To wzbudziło mój niepokój. Kiedy jednak jedna ze ścian na piętrze prawie zwaliła nam się na głowę, wiedziałem już, że coś jest nie tak. Wykonawca budynku, czyli firma Grinsbud, okazała się oszustem – mówi pan Rafał. Nie tylko schody, ściana i dach zostały źle wykonane. – Kiedy odkopaliśmy fragment fundamentów, okazało się, że brakuje tam izolacji. Na całej powierzchni! Aby mieć potwierdzenie źle wykonanej pracy, zleciłem niezależnemu biegłemu w zakresie budownictwa przygotowanie ekspertyzy. Po jej wykonaniu okazało się, że lista błędów to aż 7 pozycji. Brakowało dokumentacji geologicznej terenu, przez co budynek został wybudowany na gruncie glinianym z uszkodzeniem drenażu podczas prac ziemnych. Ściany zamiast z pustaków o grubości 30 cm zostały wykonane z pustaków o grubości 25 cm, przez co nośność murów została osłabiona aż o 17 procent – stwierdza pan Rafał.
Bez certyfikatów
Według ekspertyzy elementy żelbetowe murów były lane na mokro, co odsłoniło zbrojenia i pozostawiło liczne kawerny. Schody wykonano niezgodnie z projektem. Komin został wzniesiony z rozkruszającej się cegły. Bez wad nie obszedł się także dach. Więźba została wykonana niezgodnie z projektem, nawet nie została zaimpregnowana środkiem ognioodpornym. Jak stwierdza w ekspertyzie biegły Włodzimierz Majcherczyk, poważne zastrzeżenia budzi także jakość wbudowanych materiałów, wobec braku przedstawienia inwestorowi ich atestów, certyfikatów.
Praca została wykonana
Zdaniem wykonawcy robót budynek został wykonany prawidłowo, a ekspertyzę zrobiono celowo. Cała sprawa ma za zadanie oczernić firmę. – To co przedstawia inwestor jest zupełną nieprawdą i każda próba oczernienia mojej firmy znajdzie finał w sądzie. Ten pan zrobił ekspertyzy pod siebie. Myślę, że z jego strony może być góra 5 proc. racji. Ja prowadząc firmę przez 15 lat nie mogę sobie pozwolić, aby któryś z kolei, setny, czy dwusetny inwestor nadszarpnął moje dobre imię. Stan budynku, na którym rozeszliśmy się z inwestorem to była wartość robót na kwotę 100-150 tys. zł i za tę kwotę prace zostały wykonane. Ja byłem przygotowany do pracy z dalszym materiałem, czyli ze stolarką okienną, drzwiową, dachem i z tym zostałem – wyrzuca inwestorowi Piotr Grinspek, właściciel firmy wykonującej dom.
Dom nie jak marzenie
Oszacowana wartość robót naprawczych, które doprowadzą budynek do stanu używalności to bagatela 101 tys. zł. – Jednym słowem zostałem oszukany na ponad sto tysięcy. Nie mam skąd wziąć takich pieniędzy, a bank widząc obecny stan robót nie chce wypłacić kolejnej transzy środków. Zdaniem wykonawcy robót wszystko było wykonane zgodnie ze sztuką budowlaną. Nijak ma się to do przeprowadzonej ekspertyzy.
Sąd rozpatrzy, po której stronie leży racja.
(ska)