Operacja w Niemczech nadzieją dla Piotrusia
Trzyletni Piotruś z wrodzoną wadą serca czeka na operację w Monachium. Rodzice muszą nazbierać 36 tys. euro.
WODZISŁAW Piotruś Konefał urodził się 3,5 roku temu. Z wrodzoną wadą serca o nazwie dwunapływowa lewa komora. – W pierwszych dniach życia płodowego z kształtującym się serduszkiem naszego dzidziusia stało się coś bardzo złego. Jedna komora nie wykształciła się. Aorta i tętnica płucna przełożyły się. Zarosła zastawka tętnicy płucnej. Takiego serca nie da się odtworzyć. Można je jedynie tak przebudować, by praca jednej komory wystarczyła na całe życie. Jak długie życie? Tego nikt nie jest nam w stanie powiedzieć. Jedno jest pewne: życie to zależy od przeprowadzenia trzech etapów leczenia – opowiada Karolina Remiasz-Konefał, mama Piotrusia.
Dwa etapy za nimi
Pierwszy etap, czyli plastykę zastawki płucnej wykonano u Piotrka w drugim tygodniu życia. Był to zabieg ratujący życie. Drugi etap chłopczyk musiał przejść około 6-8 miesiąca życia. To operacja Glenna na otwartym sercu. Polega na odcięciu od prawego przedsionka serca górnej żyły głównej i połączeniu jej bezpośrednio z tętnicą płucną. Operacja pozwala organizmowi bardziej natlenić krew. – Przyjechaliśmy na operację, gdy mały miał 6 miesięcy, a tam – jesienna zaraza: wszyscy kichali, kaszleli i po kilku dniach leżenia na oddziale Piotruś też już kichał i kaszlał. Gorączka 38 stopni, później 39 i coraz wyżej i wyżej, gdy znacznie przekroczyła 40 stopni, podano antybiotyk. Stan dróg oddechowych nie wskazywał na silny stan zapalny, a mimo to gorączki nie dało się zbić przez wiele godzin, ani lekami, ani chłodną kąpielą – wspomina matka. Następnego dnia zauważyła grymas bólu na twarzy Piotrka przy zginaniu prawej nogi. Okazuje się, że malec cierpi na zapalenie przynasady kości udowej. Konieczna jest operacja usunięcia ropnia, a później długotrwały drenaż. Maluch leżał w izolatce z drenem w nodze, na antybiotykach. – Z wypisu dowiedziałam się, że to gronkowiec – mówi pani Karolina.
Dwa miesiące później operację serca udało się przeprowadzić, choć również nie obyło się bez komplikacji. Chłopczyk złapał przeziębienie od kolegów z sali. Na zabieg poszedł niedoleczony. Operacja pod względem krążeniowym udała się, jednak Piotruś nie potrafił oddychać. – Jak oddychać płucami zawalonymi flegmą, gdy jest się unieruchomionym na plecach? Załamanie oddechu i znów respirator i śpiączka farmakologiczna, szał polekowy, tony uspokajaczy. Koszmar trwał 11 dni, ale nasz silny chłopiec poradził sobie – wspomina jego mama.
Operacja – Monachium
Potem nastał spokojny okres życia. – W międzyczasie urodziła się nam Paulinka. Wiedzieliśmy, że musimy mieć drugie dziecko, by nie traktować Piotrka jak chodzącej choroby, i by nasza rodzina funkcjonowała w jakiś zrównoważony sposób – mówi mama Piotrusia. Ostatni etap leczenia następuje około 3. roku życia. To tzw. operacja Fontana, która w skrócie polega na odcięciu żyły głównej dolnej od prawego przedsionka i połączeniu jej z tętnicą płucną. Dzięki zabiegowi nasycenie krwi tlenem sięga nawet 99 procent, co pozwala dziecku normalnie żyć. Okazało się niestety, że w kraju chłopczyka nie zoperują. Po badaniach nie zakwalifikował się. Z diagnozy wynikało, że ma zbyt wąskie tętnice do przeprowadzenia zabiegu. Ogólnie lekarze zalecili obserwację. – Jak długo? Rok, dwa, trzy? Obserwować, jak robi się granatowe? – pyta pani Karolina. Państwo Konefałowie pozbierali dokumenty, nagrania i udali się z synkiem do Krakowa, do profesora Edwarda Malca, wybitnego kardiochirurga, który operuje dzieci w klinice w Monachium. Medyk przejrzał dokumentację i stwierdził, że dziecko musi być od razu operowane. W połowie października Piotruś przeszedł kwalifikację. Dostał termin na styczeń. Operować ma sam prof. Malec. Rodzice dziękują Bogu, że ich synek dostał szansę na normalne życie. Trzeba tylko nazbierać na operację. Potrzeba około 36 tys. euro. Piotruś jest ubezpieczony, ale Polska nie refunduje zabiegu.
Tomasz Raudner
Każdy, kto chciałby wesprzeć finansowo Piotrusia może skorzystać z poniższych danych:
Fundacja COR INFANTIS, ul. Nałęczowska 24, 20–701 Lublin
Nr konta: 86 1600 1101 0003 0502 1175 2150, koniecznie z dopiskiem: PIOTR KONEFAŁ
kod SWIFT dla przelewów z zagranicy: ppabplpk
wpłaty z zagranicy można kierować także na numery kont tej samej fundacji:
USD: PL93 1600 1101 0003 0502 1175 2024
EUR: PL50 1600 1101 0003 0502 1175 2022
koniecznie z dopiskiem: PIOTR KONEFAŁ
(pieniądze są automatycznie przeliczane na PLN)